środa, 3 października 2012

żółty pies

pewnie Ci którzy interesują się polskimi aparatami fotograficznymi bez trudu już po tytule mogą odgadnąć czego będzie dotyczył ten wpis. najmłodszy ze wszystkich Ami i jednocześnie najbardziej zaawansowany technicznie polski aparat średnioformatowy porównywany z popularną obecnie Holgą. zapraszam do obejrzenia

Ami 2
inne typy tego pociesznego aparatu fotograficznego (nazwałem go tak ze względu na ten świetny, sympatyczny i bawiący mnie nieco obrazek pieska) opisywałem wcześniej w kilku postach np. tutaj lub tutaj. model z tego wpisu jest najbardziej "dopieszczony"
na pierwszy rzut oka i tym co od razu przyciąga wzrok jest to, że w odróżnieniu od pierwszego Amiego w tym modelu spust migawki nie ma już takiego samego koloru co tło na którym umieszczony jest znak rozpoznawczy Amiego czyli piesek. znalazłem informację, że było to spowodowane tym, iż łatwiej dostępny i tańszy był plastik będący mieszanką granulatów (powstały produkt - szary) niż jednokolorowy i intensywny w barwie plastik czerwony, zielony, żółty czy jeszcze innego koloru 
konstrukcyjnie to niemal ten sam aparat lecz z wyjątkami dlatego też nie będę pisał tego samego co zamieściłem już w w/w linkach



przede wszystkim kamera ta jest wyposażona w lepszy obiektyw - Achromat o ogniskowej 75mm i f=1:8. oprócz tego mamy możliwość wyboru i nastawienia czasu otwarcia migawki z zakresu czasów od 1/125 sek. do 1/30 sek oraz czas B
kolejną zmianą była konieczność ustawiania ostrości - obiektyw posiada obrotowy pierścień z naniesionymi odległościami i tak mamy do wyboru dwa przedziały od 2,5 do 4 metrów oraz od 4m do "nieskończoności"
Ami 2 posiada także blokadę podwójnego naciągu - do kolejnej klatki przewiniemy film dopiero wtedy gdy naciśniemy spust migawki przy aktualnym naświetleniu. rozwiązanie dobre dla kogoś (mnie też się to zdarza) kto zapomina o przewijaniu filmu - bez takiego mechanizmy czy chcąc czy też nie chcąc naświetlamy multiekspozycyjnie - tutaj takiej możliwości nie ma



pozostałe aspekty budowy czy też mechaniki pozostały niezmienione - to dalej kapryśny aparacik który lubi otworzyć się w najmniej oczekiwanej chwili, zaświetla niechcianym światłem akurat najlepsze zdjęcia z filmu czy też nie trafia z ostrością (bez niezależnego dalmierza to zawsze jest loteria choć wysokie wartości przysłon zawężają pole naszego błędu i szacunku odległości)
to właściwie wszystko na temat tej polskiej kamery formatu 6x6 
jest jeszcze pewna anegdota związana bezpośrednio z tym egzemplarzem i człowiekiem który mi sprzedał ten aparat ale to dłuższa historia i nie będę się tu rozpisywał - Ci co wiedzą o co chodzi to pewnie przypomną sobie w czym rzecz - "to, tak może po wakacjach..." - z Nikodemem się nieźle uśmialiśmy 
do szybkiego...

1 komentarz: