niedziela, 26 lutego 2012

nie wytrzymałem

chciałem dokładniej pokazać i zaprezentować ten aparat dopiero wtedy gdy będę mieć do niego obiektyw. tak się jednak z niego cieszę, że postanowiłem podzielić się nim z Wami choćby po części już dziś. poza tym czekam na kolejny piękny aparat do którego czuję wielki sentyment i nie chcę by mi się nagromadziło parę egzemplarzy do prezentacji bo wtedy zabiera mi to naprawdę dużo czasu. ostatnim powodem jest fakt, że nie jestem w stanie powiedzieć kiedy będę posiadaczem kompletnego i gotowego do fotografowania zestawu - obiektyw którego szukam jest trudno dostępny, a poza tym cały czas waham się co ostatecznie wybrać. póki co dlatego już dziś prezentuję cudowną alternatywę dla Leici - zapraszam serdecznie

Voigtlander Bessa R2A
zdecydowałem się ostatecznie po długotrwałej walce z samym sobą, że zamiast wymarzonej Leici na razie zakupię jej tańszą alternatywę by przekonać się na własnej skórze jak pracuje się z zaawansowanym aparatem dalmierzowym. w tym przypadku za cenę samego korpusu Leici będę mieć kompletny i gotowy do fotografowania aparat tzn. body + obiektyw (a i za sumaryczną cenę Voigtlandera ze szkłem ciężko byłoby mi pewnie zakupić ładny leicowkski korpus). aparat kupiłem używany aczkolwiek jest w stanie praktycznie idealnym. w zestawie był korpus Voigtlander Bessa R2A, oryginalne pudełko z instrukcją obsługi oraz wytłoczką, oryginalny, skórzany pokrowiec oraz pasek na szyję
wybrałem po długich przemyśleniach model Bessy o symbolu R2A ponieważ chcę używać tej kamery głównie do fotografowania na ulicy i do tego celu będę potrzebował obiektywu o ogniskowej 35 mm. w tym modelu powiększenie wizjera wynosi 0,7x dzięki czemu ramka dla ogniskowej 35 mm jest największa co wpływa na komfort pracy i budowania kadru. waham się jednak także nad ewentualnym zakupem obiektywu o ogniskowej 40 mm ponieważ czytałem, iż ramka ustawiona na 35 mm w korpusie i tak nieco "przycina" kadr dla takiego szkła, więc dla 40 mm mogłoby być całkiem nieźle (może trzeba by się trochę przyzwyczaić do rozmiaru faktycznego zapisywanego na materiale obrazu ale może nie byłoby to ostatecznie takie złe rozwiązanie). poza tym moja decyzja dotycząca korpusu została podjęta po przeczytaniu recenzji tego aparatu napisanej przez rewelacyjnego fotografa ulicznego - Piotra Koszczyńskiego (jego stronę można odwiedzić tutaj, a bloga w tym miejscu), który również twierdzi, iż on zestawiłby właśnie na własny użytek taką kombinację (przynajmniej w tej cenie) tzn. Bessa R2A z ramką 35 mm i obiektyw Summicron-C 40 mm f/2. muszę to jeszcze przemyśleć ostatecznie, bo kusi mnie również obiektyw nieco tańszy, choć ciemniejszy ale z tego co udało mi się ustalić naprawdę dobry optycznie - otóż chodzi mi tutaj o obiektyw Voigtlander Color-Skopar 35 mm i f/2,5. przetwarzam to cały czas jeszcze...
generalnie Bessa R2A jest bliźniaczym modelem R3A (to korpus z powiększeniem wizjera 1x) i przez to jest przeznaczona do nieco innych obiektywów. zostały one wprowadzone na rynek w roku 2004 i obie posiadają mocowanie obiektywów Leica-M. oprócz tego litera A w nazwie sugeruje elektronicznie sterowaną migawkę oraz wyposażenie w priorytet przysłony (migawka nie działa bez zasilania bateryjnego - zupełnie inaczej niż np. w modelach z literami M w nazwie R2M, R3M, R4M - tutaj migawka jest całkowicie mechaniczna i działa bez zasilania bateryjnego)
prostota to duża zaleta tej kamery. ładowanie filmu jest łatwiejsze i wygodniejsze niż w Leice - tutaj otwierane są całe tylne drzwiczki, a nie tylko ich część w postaci klapki jak np. w modelu M4-2 czy M6. pod prawym kciukiem znajduje się przydatny przycisk blokady pomiaru ekspozycji. wizjer jest duży, jasny i czytelny. plamka dalmierza również bardzo wygląda bardzo komfortowo (nie ma porównania do starych rosyjskich aparatów dalmierzowych)
mimo, że aparat jest z drugiej ręki to jego stan jest naprawdę nieskromnie mówiąc doskonały. na spodniej części znajduje się komora na baterie, gniazdo statywowe, przycisk powrotnego zwijania filmu oraz sprzęgło do podłączenia napędu

od góry patrząc od lewej strony mamy korbkę powrotnego zwijania filmu (wraz z blokadą - ową korbką otwieramy także tylne drzwiczki by załadować film). następnie znajduje się wybierak ramki wizjera w zależności od używanego obiektywu. Bessa R2A posiada ramki dla obiektywów 35, 50, 75 i 90 mm. dalej znajdują się sanki lampy błyskowej, kółko wyboru czasów otwarcia migawki ze skalą korekty ekspozycji oraz nastawiania światłoczułości używanego materiału. za kółkiem dalej podążając w prawą stronę znajduje się przycisk spustu migawki z blokadą, samozerujący się (po otwarciu tylnej klapki) licznik zdjęć oraz dźwignia szybkiego naciągu
firmowy napis dodaje ogromnie dużo uroku - wg mnie czcionka jest naprawdę piękna

nr seryjny korpusu naniesiony jest na sankach lampy błyskowej i w naszym egzemplarzu to 0023168



wnętrze korpusu, sama migawka, oraz wszystkie detale wewnątrz nie posiadają praktycznie żadnych śladów użytkowania

detale jak zwykle przyciągają moją uwagę w aparatach fotograficznych - drobne rzeczy, a dostarczają mi naprawdę dużo radości choćby z samego patrzenia na nie. napis R2A na korpusie czy sygnatura na dekielku zakrywającym bagnet obiektywu są naprawdę ładne 

oryginalny, skórzany pokrowiec jest także jak nowy co starałem się pokazać na powyższych zdjęciach. nawet w jego wnętrzu nie ma śladów wygniecionych przez korpus. bzdurka ale cieszy mimo wszystko...
to wszystko na temat Bessy. teraz pozostaje podjąć decyzję co do obiektywu, znaleźć go i dokonać zakupu, a później już sama przyjemność (przynajmniej do pierwszego wywołania ;-))

już teraz zapraszam na kolejny wpis - wędruje do nas świetna kamera do której mam wielki sentyment bowiem była pierwszym poważnym aparatem jaki zakupiłem kilka, a może i już kilkanaście lat temu lecz później go sprzedałem. teraz znów powróci i zasili naszą kolekcję
zdecydowanie i serdecznie zapraszam 

klasyk reporterki

tak jak napisałem w którymś z poprzednich wpisów o tym aparacie powiedziane i napisane zostało właściwie chyba już wszystko. miałem kiedyś model F4s ale niestety (a może i "stety" bo był na pewno w gorszym stanie niż ten obecny egzemplarz) pozbyłem się go. teraz dostał się do naszej kolekcji model F4E - największy, najcięższy i najbardziej pancerny z całej serii "efczwórek" - legenda fotografii reporterskiej

Nikon F4E
kamerę ową kupiłem jako samodzielne body (oczywiście z pryzmatem DP-20 oraz gripem MB-23) bez obiektywu. na potrzeby tego wpisu do kilku pierwszych zdjęć podpiąłem do korpusu obiektyw Nikon Nikkor 50mm f=1:1,4D, ale był on już wcześniej przeze mnie prezentowany na stronach tego bloga dlatego jego opis pominę. oprócz korpusu w zakupionym zestawie znajdowały się natomiast dwa, oryginalne dodatki - matówka Nikon G2 z mikrorasterem oraz wężyk spustowy dwupołożeniowy z blokadą dedykowany do tego modelu Nikon MC-12A
nie będę się rozpisywał na jego temat podobnie jak nie rozpisywałem się o innej legendzie - jego poprzedniku Nikonie F3. napiszę tylko, że kamera była pierwszą tej firmy z autofocusem i funkcją śledzenia ostrości
został on wprowadzony na rynek w roku 1988 i produkowany był aż do roku 1997 (wówczas został wyparty przez model F5)
do innych nowatorskich jak na ówczesne czasy funkcji należały motor do samoczynnego przewijania filmu do następnej klatki oraz możliwość pomiaru światła w trybie 3D matrix (z odpowiednimi obiektywami)
nasz aparat nie jest w stanie idealnym - widać, iż był użytkowany i to dość intensywnie, ale nie jest "zajechany" jak większość tych aparatów pochodzących z drugiej ręki
modułowa budowa pozwala na dostosowanie kamery do indywidualnych potrzeb
każdy z przełączników, dźwigni jest dodatkowo zabezpieczana inną by nie spowodować przypadkowego jej przemieszczenia
model F4E wyposażony został w największy z dostępnych battery-pack o symbolu MB-23. dzięki niemu możliwa jest praca migawki i napędu z prędkością do 5,7 klatek/sekundę



ślady użytkowania są znaczne aczkolwiek nie ma tragedii w porównaniu z innymi aparatami tej serii jakie miałem przyjemność oglądać. najważniejsze, że body jest całkowicie sprawne i funkcjonalne. piękny i mało wyeksploatowany egzemplarz po pierwsze jest bardzo trudno zdobyć, a po drugie musiałbym za niego zapłacić pewnie ze 2,5 raza więcej niż za ten tutaj prezentowany - no ale coś za coś...
migawka pracuje z ładnym dźwiękiem, a jej kurtynki nie są zniszczone
nasz korpus ma nr seryjny 2309996 czyli można powiedzieć, że pochodzi gdzieś z środka okresu produkcyjnego modelu F4

obraz na matówce po zdjęciu pryzmatu to jest magia po prostu!

powyżej dwa oryginalne gadżety o których już wspominałem - dodatkowa matówka oraz pilot zdalnego wyzwalania migawki
legenda której grzech byłoby nie posiadać w moim przypadku. dla mnie jest to ikona reporterki od strony technicznej - uwielbiam ten aparat za to jak jest zbudowany, co oferuje i co potrafi wytrzymać. dla mnie rewelacja po prostu!!!

"a oni przyszli z piłami, poobcinali im ręce, głowy, nogi..."

do posłuchania coś z repertuaru Jana Kyksa Skrzeka - tutaj
do tego coś ode mnie (Mentor Panorama + Tessar 180mm f=1:4,5 - papierowy negatyw na papierze Ilford RC XPress 18x24 cm)

piątek, 17 lutego 2012

i've got it!

dziś tylko jedno zdjęcie na zachętę - nasze dwie najnowsze zabawki o jakich wspomniałem w poprzednim wpisie. zakup przemyślany pod każdym względem (bo wstępnie miała być to ta wymarzona Leica, a która póki co wymarzoną musi nadal pozostać). zdecydowałem się chyba na najlepszą i ze 3 raza tańszą alternatywę dla niej - kupiłem korpus Voigtlander Bessa R2A. dlaczego taki wybór, krótka charakterystyka, opis oraz subiektywne doznania jak zdobędę obiektyw do tego korpusu (niestety aktualnie jest duży problem z zakupem nowego szkła w Polsce, które sobie upatrzyłem, a miałby to być Voigtlander Color-Skopar 35mm f/2,5 PII Leica M). innym szkłem jakie mogłoby mi zastąpić Skopara jest Summicron-C 40mm i f/2 Leica M, ale niestety tutaj też zbyt dużego wyboru w Polsce nie ma. pożyjemy, zobaczymy! niemniej jednak nadal jestem poważnie zainteresowany zakupem któregoś z w/w obiektywów dlatego jakby co proszę pisać lub dzwonić - mój nr tel. 512-959-119)

drugim aparatem z najnowszej dwójki jest kolejna legenda o której zostało powiedziane chyba wszystko (podobnie jak np. o Nikonie F3). profesjonalny aparat reporterski, odporny na najcięższe warunki pracy - wreszcie udało mi się zdobyć ładnie utrzymany i nie "zajechany" egzemplarz - Nikon F4E

Bessa R2A, Nikon F4E 
zapraszam po więcej wkrótce mam nadzieję...

środa, 15 lutego 2012

szuflandia

w czasie mojego zastoju fotograficznego postanowiłem przejrzeć stare, zalegające na dysku zdjęcia i wybrałem parę z nich które chciałbym tutaj zamieścić i nie dlatego, że uważam iż są dobre (a nawet powiem więcej - myślę, iż nie są) lecz dlatego, by "zmusić się" i samemu sobie pokazać, że jeśli nie wyjdę gdzieś z kamerą to tematy i w następstwie ich foty same do mnie nie przyjdą i się nie zrobią! kiedyś jakoś bardziej mi się chciało po prostu wyleźć z domu i łazić choćby bez celu z aparatem, pojechać gdziekolwiek przed siebie... niech te zdjęcia przypominają mi, że kiedyś więcej czasu tak spędzałem i dzięki temu - pomijając już wartość techniczną i artystyczną zdjęć - po prostu je miałem! teraz za wyjątkiem pstryków sprzętu robionych na bloga czy wesela od czasu do czasu, rzadko kiedy coś fotograficznego robię - żałuję tego niesamowicie i mam nadzieję, że uda mi się to zmienić

poniżej zamieściłem foty z różnego okresu, wykonywane różnym sprzętem i na różne okazje - czasami były to zaliczenia, czasami bezcelowy spacer innym razem wyjazd na "foteczki bez ciśnień" z ludźmi których lubię, cenię i szanuję czy też jakiegoś rodzaju impreza. wszystko i nic ale było - teraz jakiegokolwiek "tworzenia" jak na lekarstwo. nie mogę tak dłużej

zapraszam do oglądania

p.s.
już wkrótce dwa niesamowite aparaty małoobrazkowe (i myślę, że nie przesadzam tak je nazywając) - ich opis i prezentacja - zapraszam serdecznie już teraz




 




 








 



 




 

 






























do szybkiego jak zwykle...