niedziela, 18 czerwca 2017

Mała Fatra dziś znów nie do końca łaskawa

dzisiaj to był mój drugi raz w tym pięknym regionie Słowacji. drugi i znów niewiele mogłem zobaczyć i nacieszyć oczy tym co Mała Fatra oferuje turystom. no cóż - nic na to nie poradzę. jedyne co sobie mogę obiecać to to, że się nie poddaję. może za trzecim razem będę mógł podziwiać już nieco odleglejsze panoramy niż te na 40-50 metrów.
bardzo ciekawy szlak podobny do Perci Akademików - tego na naszą Babią Górę. miejscami zabezpieczenia dodają smaczku. naprawdę fajna wycieczka. zapraszam na krótką relację poniżej. 

Mała Fatra - 18.06.2017r.
Stefanova - Medziholie - Wielki Rozsutec - Stoh - Medziholie - Stefanova
Nokia Lumia 920
jak wyruszyłem padał deszcz i wszystko było otoczone ni to mgłą, ni to nisko zawieszonymi chmurami. ogromnie wilgotne powietrze i jego mała przejrzystość wysyciła zieleń roślin leśnych. wszystko to wyglądało niemal bajecznie
powyższe zdjęcie to przełęcz Medziholie. stąd w lewo idziemy na Wielki Rozsutec, a w prawo na górę Stoh
tutaj już kilka zdjęć z końcowej części podejścia pod Wielki Rozsutec - 1610 m n.p.m. zabezpieczone miejsca łańcuchami i stalowymi drabinkami dodają nieco smaczku podczas wchodzenia



widoczność jak była (albo jakiej nie było) to widać (albo nie widać właśnie)


sam wierzchołek z tabliczką, krzyżem i tablicą pamiątkową upamiętniającą Jana Pawła II. szybkich kilka zdjęć, wpis do zeszytu i zaczynam schodzić

na koniec jeszcze rzut oka na wierzchołek
po zejściu do przełęczy jest jeszcze wcześnie. postanowiłem, że wejdę na górę o nazwie Stoh. widoczność się nic nie poprawiła. zdjęcie na szczycie i schodzę w dół
dopiero po kolejnej godzinie i zejściu już sporo niżej niebo zaczęło się nieco rozpościerać - coś zaczynało być widać. ja jednak byłem coraz bliżej parkingu i samochodu, a chciałem wrócić wcześniej niż zwykle by uniknąć dzisiejszych popołudniowych korków przy powrotach z długiego weekendu
tu zobaczyłem go pierwszy raz w niemal całej okazałości
a gdy byłem na parkingu to pokazał się już naprawdę cały tylko "z głową w chmurach". fajna wycieczka mimo nie najlepszej pogody
no i oczywiście Subaryna musiała się na fotę załapać!
to tyle z dzisiejszego wyjazdu. mam nadzieję, że gdy będę tam następnym razem to będę mieć choć trochę więcej zdjęć pokazujących to co widać z któregoś z wierzchołków w paśmie Malej lub Wielkiej Fatry...
do zobaczenia wkrótce!

piątek, 16 czerwca 2017

klasycznie


cóż pisać - klasyk lat 80-tych ubiegłego wieku. aparat bardzo wdzięczny w użytkowaniu - trwały, łatwy w obsłudze i posiadający wszystko co potrzeba i bez zbędnych "wodotrysków". nierzadko również używany przez zawodowców jako korpus zapasowo-rezerwowy dla puszek z jeszcze wyższej półki jak np. F4 czy F5. zapraszam do obejrzenia następcy modelu F-501



Nikon F-801s + Nikkor 35mm f=1:2 D
odporny mechanicznie przez co zyskał sobie wielu profesjonalnych zwolenników. do tego naprawdę zaawansowane funkcje (jak np. najkrótszy czas otwarcia migawki 1/8000 sek. co świadczyło już niejako o zacięciu profesjonalnym) i mamy receptę na bardzo udany aparat fotograficzny
mocowanie obiektywu typu Nikon F zapewnia dostęp do całej gamy najróżniejszych szkieł.
ten egzemplarz nie jest w idealnym stanie wizualnym - ma odrapania, jakieś ubytki lakieru ale technicznie jest w sanie nienagannym. wszystko pracuje tak jak powinno 

kamera jest dość ciężka, ale wg mnie nie zbyt ciężka i bardzo dobrze leży w dłoni. wszelkie ważne funkcje są wyprowadzone osobnymi przyciskami na korpus przez co dostęp do nich jest łatwy i szybki
aparat zasilany jest tanimi bateriami AA w liczbie 4 - czyli tradycyjne "paluszki". z wad kamera ma dość głośny system automatycznego nastawiania ostrości AF - przynajmniej w połączeniu ze starszymi obiektywami bez własnego silnika tylko ze sprzęgiełkiem tzw. "śrubokrętem"
różne tryby pracy, samowyzwalacz, podgląd głębi ostrości, sekwencja naświetlań, kompensacja ekspozycji czy różnego rodzaju przesuw filmu (ciągły szybki i wolny, pojedynczy) to tylko niektóre z ważnych funkcji. ogromną zaletą wersji z literką "s" w nazwie jest realizowanie punktowego pomiaru światła z ang. spot.



korpus z mojego zbioru ma nr seryjny 3298638, a obiektyw - tradycyjna 35-tka ze światłosiłą f=1:2 była już kiedyś prezentowana na stronach tego bloga. jej nr seryjny to 327404

sądząc po stanie zużycia newralgicznych miejsc korpusu jak migawka czy płytka dociskająca film, aparat nie był zbyt mocno eksploatowany - co oczywiście cieszy. naprawdę wszystkie te w/w elementy wyglądają co najmniej bardzo dobrze jak na ponad 35-letni aparat fotograficzny... 

oryginalnym dodatkiem do tego korpusu był piękny pasek Nikona wraz z zatyczką na wizjer przydatny np. przy korzystaniu z długich czasów naświetlania - fajny i nieczęsto spotykany gadżet! 
to tyle na temat tego klasycznego aparatu - jestem przekonany, że dobrze użytkowany, odpowiednio konserwowany i właściwie przechowywany będzie z powodzeniem działał jeszcze długie, długie lata...
do zobaczenia następnym razem.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

na koniec wypoczynkowa Ostrawa

wczoraj odwiedziłem czeską Ostrawę. nie był to mój pierwszy raz w tym mieście ale tym razem odwiedziłem miejsca gdzie nigdy wcześniej jednak nie dotarłem. zdjęć w sumie w ogóle nie robiłem za wyjątkiem jednego, szczególnego miejsca i właśnie stamtąd zapraszam na krótką, telefoniczną relację

Ostrawa - Expozice Historickych Motocyklu - Nokia Lumia 920





































































dla mnie genialne miejsce! piękne, stare motocykle nie tylko produkcji lokalnej ale i m. in. amerykańskie (Indiany), angielskie (Triumphy), niemieckie (NSU) czy nasze, polskie (Junak) i jeszcze wiele innych. dla kogoś kto lubi motoryzację w takim wydaniu to miejsce obowiązkowe podczas pobytu w Ostrawie. wstęp 50 koron czeskich (czyli około 8 zł), możliwość robienia zdjęć, a wszystko okraszone idealnie dobraną muzyką (na moje ucho z okresu międzywojennego) sączącą się w tle podczas zwiedzania - rewelacja! 

na dziś to wszystko - do zobaczenia wkrótce.
salute!