środa, 28 grudnia 2011

marzenie systemu FD

zdobyłem to co chciałem mieć od momentu gdy kupiłem mojego pierwszego Canona A-1. podstawowy, reporterski zestaw moich marzeń jeśli chodzi o canonowski system FD - Canon F-1

Canon F-1
aparat - czołg. produkowany od marca roku 1971 do roku 1976. to pierwsza z trzech wersji korpusu F-1 (kolejne to F-1 N i New F-1). w kupionym przeze mnie zestawie z instrukcją obsługi, folderem dotyczącym obiektywów systemu FD oraz oryginalną matówką
korpus kupiłem z obiektywem szerokokątnym Canon 28 mm i f=1:2,8. to prawdziwie profesjonalny korpus - konkurent Nikona F i F2. pracuje całkowicie mechanicznie (bateria zasila tylko światłomierz) w zakresie temperatur od -30 st. C do +60 st. C oraz wilgotności sięgającej 90%
korpus bez kompromisów - toporny, ciężki, cały metalowy, bez krągłości - wszystko jak "od siekiery" ale działa niemal zawsze i wszędzie

dwa powyższe zdjęcia przedstawiają zestaw o jakim marzyłem lecz pominę opis obiektywu 50mm S.S.C. który był już prezentowany wraz z Canonem A-1 jakiś czas temu na stronach tego bloga - to tylko dlatego, że nie mogłem się powstrzymać by nie pokazać takiego zestawu w całej okazałości
nie widziałem wielu Canonów F-1 w swoim życiu ale z czystym sumieniem również mogę napisać, że w tak dobrym stanie jak ten z naszego zbioru także nie miałem okazji spotkać. nie jest to "zajechane" narzędzie pracy - działa pięknie, precyzyjnie i do tego wygląda...
nad korbką powrotnego zwijania filmu jest przycisk blokujący jej podniesienie by otworzyć tylną klapkę. lampę montuję się (podobnie jak w Nikonach F, F2 i F3) na odpowiedniej stopce nad korbką. pryzmat jest oczywiście ściągany i można go wymienić na inny typ wizjera lub komina. po prawej stronie wizjera znajduje się pokrętło wybieraka czasów, spust migawki z blokadą, dźwignia szybkiego naciągu i licznik zdjęć (samozerujący się przy każdym otwarciu tylnych drzwiczek kamery) 
spodnia część korpusu nie jest mocno porysowana, a rysy które są na aparacie nie są głębokie
modułowa budowa pozwala na dostosowanie kamery do panujących warunków czy upodobań nią fotografującego (wymienny układ celowniczy, szeroka gama obiektywów, matówki, napędy przesuwu itp.)
aparat jest wyposażony we wspanialy, selektywny pomiar światła. w matówke wtopione jest lustro półprzepuszczalne (widoczne w celowniku jako ciemniejszy prostokąt w środkowej części kadru), kierujace padajace swiatlo na fotoelement CdS. powierzchnia pomiaru to 12% pola celownika
wnętrze korpusu też nie nosi śladów nadmiernej eksploatacji. kurtynki migawki są w stanie idealnym i pracują perfekcyjnie mimo upływu kilkudziesięciu lat

trzymając aparat w rękach po lewej stronie wizjera zamontowane jest pokrętło załączające aparat. dzięki niemu można także sprawdzić właściwe naładowanie baterii światłomierza nastawiając czułość ISO 100 i czas 1/2000 sek wskazówka światłomierza musi znaleźć się w odpowiednim miejscu po przekręceniu pokrętła w niebieską pozycję "C"

korpus wyposażony jest w samowyzwalacz obsługujący także długie czasy naświetlania oraz gniazdo synchronizacyjne dla lamp błyskowych
nasz korpus posiada nr seryjny 538626
okleiny zachowały się także w pięknym stanie - nie są powycierane czy ponadrywane
zakres czasów otwarcia migawki od 1 sek. do 1/2000 sek. czułość filmu ustawiamy przez podniesienie pierścienia znajdującego się wokół wybieraka czasów do góry i obrót w jedną ze stron - wartość światłoczułości pojawi się w okienku
obiektyw z którym zakupiłem F-1-kę to szerokokątny Canon o ogniskowej 28mm i f=1:2,8 i mocowaniu typu "New FD" z zatrzaskiem na bagnecie. soczewki są w bardzo dobrym stanie z pięknymi i nienaruszonymi powłokami
soczewka tylna oraz przysłona nie noszą właściwie śladów eksploatacji. brak uszkodzeń, płynne działanie przysłony w całym zakresie, śladów oleju na listkach także nie ma
obiektyw posiada ustawienie "A" na pierścieniu przysłon dzięki czemu bez problemu "szkiełko" to może pracować w trybach priorytetu przysłony, czasu lub automatyce programowanej z innymi korpusami jak np. Canon A-1 czy AE-1. minimalna odległość ostrzenia wynosi mniej niż 0,3 m, a przysłonę można przymknąć do wartości f=22
obiektyw nasz posiada nr seryjny 165869
po zdjęciu pryzmatu obraz na matówce jest piękny, czysty i wyraźny - no cóż po prostu lubię patrzeć na te unikatowe "telewizorki"

podsumowując - dla mnie rewelacja! zawsze chciałem mieć ten aparat, a o takim stanie nawet nie marzyłem - tym bardziej jestem usatysfakcjonowany i szczęśliwy z prezentu jaki sobie zrobiłem na te Święta
do szybkiego...

kroczek w przód

to nie takie proste jakby się komuś mogło wydawać żeby zacząć pracować z tak dużym aparatem. mnie przynajmniej powstrzymuje cały czas jeszcze jeden bardzo ważny powód (z drugim mniej ważnym już sobie poradziłem - który właściwie nie był kluczowym przy fotografowaniu). zapraszam do zapoznania się z występującymi kłopotami

1. zamocowanie Petzvala
kupiłem tą kamerę głównie dlatego, że marzę o tym abym w końcu mógł popracować z obiektywem konstrukcji Pezvala. miałem nadzieję, że któraś z płytek obiektywowych od Tessara będzie pasować do wspomnianego obiektywu - niestety - pobieżna i tylko listowna wymiana pytań i odpowiedzi w tej sprawie z poprzednim właścicielem ostatecznie nie okazała się taką na jaką wstępnie wyglądała. no cóż - trzeba sobie jakoś radzić
sprawa wyglądała tak - obiektyw ma średnicę gwintu 77mm, a płytka pod Tessara 180mm ma średnicę otworu ok. 75-76mm - więc za mała. natomiast średnica otworu w płytce spod Tessara 250mm ma już ok. 88mm więc znów jest za duża

 wyglądało to mniej więcej tak jak na zdjęciu powyżej
trzeba było dorobić odpowiedni pierścień redukcyjny gwintu - odręczny i tylko poglądowy rysunek jak miał on wstępnie wyglądać przedstawia powyższy skan. udało mi się znaleźć w okolicy miejsca mojego zamieszkania dobrego tokarza który dorobił odpowiedni pierścień, a  nawet go jeszcze udoskonaliliśmy dokładając do niego dodatkowy zabezpieczający kołnierz oporowy stabilizujący obiektyw po jego dokręceniu. redukcja wykonana jest z odpowiedniego, twardego rodzaju teflonu co powoduje powstanie niewielkiej tolerancji dla niestandardowego gwintu w Petzvalu
teraz obiektyw trzyma się jak należy - pewnie, w wyosiowanej pozycji i całkowicie stabilnie 
oczywiście, że mógłbym najpierw pracować na Tessarach z zestawu, ale tak bardzo jestem ciekaw tego szkła, że postanowiłem, iż pierwsze foty wykonam jednak z jego udziałem
dziś jeszcze raz rozkręciłem ów obiektyw - teraz jestem pewien i niemal skaczę z radości - PETZVAL!!!

2. zamocowanie kamery na statywie
tutaj znów pojawiają się schody - kilkanaście kilogramów to przecież niemało. teraz muszę pokombinować by zrobić coś na wzór części z poglądowego rysunku poniżej
muszę wykonać odpowiednią obejmę trzymającą szynę aparatu - wstępnie wymyśliłem coś takiego, ale oczywiście w trakcie pracy może mi się jeszcze zmienić koncepcja. wstępnie plan jest taki - robię dwie kształtki obejmujące szyną na długości około 12-14 cm skręcane czterema śrubami - dwie na górze (bezpośrednio pod miechem) i dwie na dole. pomiędzy kształtkami a samą szyną włożę elastyczne kawałki skóry, które pozwolą na mocne skręcenie dwóch elementów ze sobą dzięki niewielkiemu upodatnieniu oraz zapobiegnie to porysowaniu samej szyny metalowymi częściami. w dolnej części wykonam jeszcze jeden element (przedstawiony jako "1") - ten znów przykręcę na sześć lub ewentualnie cztery śruby do płytki statywowej w dużym statywie drewnianym. taki jest plan, a co z tego wyjdzie to się jeszcze zobaczy. będę miał pomoc w Osobie która jest niezwykle dobra w takie "klocki" więc się nie martwię. jak tylko będzie to gotowe to ruszam na testy - póki co nie jestem gotów na foty "z ręki" robione 14 kilogramowym aparatem :-)

teraz zapraszam już do obejrzenia najświeższego nabytku

środa, 21 grudnia 2011

Guliwer - 18x24

wreszcie dotarł ten olbrzym! największa kamera w całym zbiorze jak dotychczas. wielkoformatowy aparat miechowy formatu 18x24 cm. teraz napiszę tylko, że przy fotografowaniu tą kamerą ogranicza nas właściwie tylko i wyłącznie wyobraźnia, kreatywność i pomysły. krótki opis wkrótce - teraz wyjeżdżam w góry korzystając w pełni z urlopu
p.s. 
coś specjalnego i w pełni profesjonalnego z lat 70-tych ubiegłego wieku jest już w drodze do nas - to tak celem zaproszenia do odwiedzania bloga na bieżąco - wciąż powiększamy i uzupełniamy kolekcję

Mentor Panorama 1
po powrocie z gór i po Świętach, a jednocześnie wciąż na urlopie mogę w końcu uzupełnić wpis o niemal najnowszym nabytku
Mentor Panorama 1 to kamera formatu 18x24 cm (można oczywiście wykonywać także mniejsze formaty). produkowana była w DDR i firma ta była chyba najbardziej znaczącą jeśli chodzi o niemieckie aparaty studyjne. zakupiony przeze mnie zestaw składa się z kamery, czterech obiektywów o których później, pięciu kaset, dwóch roll-kaset, matówki i oczywiście szyny. statyw widoczny na zdjęciu był już wcześniej w moim posiadaniu 

kamera jest naprawdę duża i ciężka. nie ważyłem jej ale wydaje mi się, że spokojnie jej masa oscyluje w okolicach 12 kg!
aparat ten chyba właściwie nie ogranicza fotografa - posiada wszystkie możliwe ruchy przedniego i tylnego standardu. można nimi poruszać w górę i w dół, obracać i przechylać we wszystkie strony, a także przesuwać w płaszczyznach poziomej i pionowej (względem np. drugiego standardu)
kamerę praktycznie da się "powykręcać" we wszystkie możliwe strony. ograniczają nas pomysły oraz przy takim fotografowaniu pole krycia naszego aktualnie używanego obiektywu
matówkę można bez problemów przełożyć z pozycji poziomej do pionowej - nie jest to tak łatwe jak np. w aparacie Primar Reflex gdzie beż żadnego demontażu po prostu się ją obraca odbezpieczając jedną zapadkę (podobnie jak np. obraca się kasetę w Mamiyach RB czy RZ) ale też nie sprawia to problemów i nie jest czasochłonne
odbezpieczamy jedynie dwa górne zaczepy widoczne na powyższym zdjęciu i wyciągamy matówkę. po tej czynności już ukazuje nam się ogromna otchłań miecha zakończona płócienną migawką
w jej miejsce po wykadrowaniu i nastawieniu ostrości zakładamy kasetę załadowaną materiałem światłoczułym
lub ewentualnie od razu montujemy kasetę z roll-kasetą i wówczas czynności kadrowania, ostrzenia, a następnie naświetlenia wykonujemy bez dodatkowego demontażu jakiegokolwiek innego elementu kamery (kaseta owa posiada bowiem w jednej prowadnicy zarówno matówkę jak i roll-kasetę)

miech jest długi - można nim manipulować wg uznania i aktualnie używanego obiektywu oraz chęci uzyskania skali odwzorowania. w tym dokładnie egzemplarzu jest on w stanie niemal idealnym!
pięknie sygnowany przedni standard. niektórzy pewnie by na to nie zwrócili uwagi ale mnie osobiście ogromnie cieszy to, iż litery nie są powycierane i można je bez problemu odczytać i podziwiać piękną czcionkę jaką został ów napis wykonany
płótno migawki jest w rewelacyjnym stanie, a co najważniejsze migawka pracuje poprawnie (wyjątkiem jest jedynie najkrótszy czas 1/125 sek. na którym druga jej kurtyna lubi się zawiesić). ja i tak pewnie na początku będę używał tej kamery do wykonywania papierowych negaty6wów więc myślę, że nie będę i tak korzystał z tak krótkich czasów jeśli światłoczułość papieru ma wartość około 3-5 ISO  
tu przedstawiona jest otwarta migawka na czasie Z - odpowiednik czasu T w innych aparatach
standardy posiadają znaczniki (czerwone kropki) pozycji neutralnej - bez przesunięć oraz blokadę przesuwu poziomego po szynie za pomocą dźwigni
miech jak pisałem wcześniej jest naprawdę w stanie niemal fabrycznym
jako, że mam obiektyw na którym ogromnie mi zależy, a który nie ma wbudowanej migawki dlatego też bardzo chciałem zakupić kamerę z migawką wbudowaną (zastanawiałem się jeszcze nad Globicą o tym samym formacie). Mentor ma ją zabudowaną w przednim standardzie
migawka oferuje nam czasy z zakresu od 1/125 sek. do 1/2 sek., a także czasy 1 i 2 sek. raz B i Z (T) oraz oddzielny czas synchronizacji. powyżej pokrętła jej naciągu znajduje się także gniazdo synchronizacyjne do lamp błyskowych
poniżej naciągu znajduje się spust z podłączonym na stałe wężykiem oraz pokrętło z dźwignią do ustawiania czasów 1/4, 1/2, 1 oraz 2 sekundy
wężyk jest zamontowany na stałe co jest bardzo wygodne i praktyczne (nie zapomnimy go wziąć ze sobą na sesję, a używanie go jest wskazane by nie wprowadzać niepożądanych drgań podczas ewentualnego wyzwalania migawki ręką na przycisku)
obraz na matówce jest dość ciemny i oczywiście odwrócony (tutaj dla wygody oglądania już go obróciłem w programie graficznym). z tego też powodu kamera ma zamontowany nad tylnym standardem niewielki stelaż podtrzymujący zarzucaną na głowę fotografa płachtę by ograniczyć dopływ zewnętrznych promieni światła jeszcze bardziej utrudniających ustawienie ostrości


w zakupionym zestawie były też cztery podwójne kasety wraz z wkładkami na różne formaty
powyżej chciałem pokazać jak przebiega kadrowanie i naświetlanie na materiałach typu 120 z roll-kasetą. najpierw przesuwamy roll-kasetę w jej skrajne lewe położenie w dużej kasecie montowanej w miejsce matówki 18x24 cm (patrząc z pozycji fotografującego) i kadrujemy na małej matówce. po wybraniu kadru i nastawieniu ostrości przesuwamy kasetę w prawo i już zamiast małej matówki w jej miejscu mamy roll-kasetę załadowanym filmem 120. proste, łatwe i bez demontażu dodatkowych elementów. niemniej jednak nie po to kupiłem kamerę 18x24 by naświetlać nią zdjęcia 6x9 czy 6x4,5 cm - do tego typu zdjęć mam inne aparaty
budowa roll-kasety nie jest skomplikowana i przypomina tradycyjną stosowaną w wielu aparatach miechowych 6x9 cm
w komplecie były także ramki formatowe dla formatów 6x4,5, 6x6 oraz 6x9 cm, a także jedna pojedyncza kasetka

teraz czas na obiektywy które są w zakupionym zestawie - a są ich aż cztery sztuki. każdy z nich to Tessar ze stajni Carla Zeissa
pierwszy z nich ma ogniskową 180mm i f=1:4,5. to szkło o najkrótszej ogniskowej z zestawu (odpowiednik ogniskowej około 26 mm dla "małego obrazka")
obiektywy nie są w złym stanie ale też nie są w stanie idealnym - posiadają niewielkie zabrudzenia i niektóre minimalne ślady pleśni. niemniej jednak póki co nie będę ich czyścił, bo są to ślady tak niewielkie, że uważam, iż nie będą przeszkadzać i utrudniać pracy
ten Tessar ma nr seryjny 9642
tylna soczewka jest w bardzo ładnym stanie, a co dla mnie ważne na pierścieniach utrzymujących soczewki nie widać śladów rozkręcania co bardzo mnie cieszy gdyż wiem, że nikt wcześniej nie "grzebał" przy tych cudownych szkiełkach 
przysłonę maksymalnie w tym najmniejszym obiektywie można przymknąć do wartości f=32

w każdym z obiektywów przysłony są wielolistkowe i pracują idealnie w całym zakresie tworząc cudowne niemal idealne koło po ich przymknięciu
wewnątrz też nie jest najgorzej i tak jak pisałem póki co nie zamierzam poprawiać tych niewielkich mimo wszystko niedoskonałości

drugim pod względem rozmiaru Tessarem jest ten o długości ogniskowej 250 mm i f=1:4,5 (odpowiednik ogniskowej około 35 mm dla filmu typu 135)
jest większy i cięższy od poprzedniego czego łatwo się domyślić. jego nr seryjny to 4165

by za bardzo się nie rozpisywać tym bardziej, że stan obiektywów jest bardzo zbliżony do siebie, a jednocześnie zdjęcia pokazują wszystko po prostu będę zaznaczał najważniejsze rzeczy




trzeci Tessar ma 300mm i f=1:4,5 (ten natomiast to odpowiednik ogniskowej około 44 mm dla tradycyjnej lustrzanki małoobrazkowej)
jego nr seryjny to 2328

podobnie jak w poprzednich obiektywach maksymalne przymknięcie przysłony to wartość f=32


ostatnim szkłem z zestawu jest Tessar o ogniskowej 360mm i f=4,5 - naprawdę duże szkło! (odpowiednik ogniskowej około 52 mm dla "małego obrazka")


tutaj przysłonę można już przymknąć aż do wartości f=45

przysłona również perfekcyjna! ech... :-)
na obecną chwilę to chyba byłoby wszystko co mogę napisać o tej kamerze. oprócz tego chyba jeszcze tylko to, że naprawdę bardzo się cieszę, iż udało mi się ja nabyć i to w takim zestawie i stanie technicznym. jak tylko wykonam nią pierwsze zdjęcia będę chciał się na pewno nimi tutaj podzielić. na początku będą to papierowe negatywy, a kiedyś może pokuszę się o posmakowanie techniki mokrego kolodionu. póki co jednak muszę poczynić kolejne kroki by w ogóle móc zrobić pożytek z tego olbrzyma, ale o tym w kolejnym wpisie