środa, 12 października 2011

probably the biggest camera in collection

nie licząc dwóch drewnianych kamer wielkoformatowych formatu 13x18 cm które czekają na odnowienie i przywrócenie choćby do częściowej sprawności i funkcjonalności nasz nabytek który chcę tutaj pokazać jest chyba największym jaki obecnie posiadamy. format 9x12 cm zagościł u nas już wcześniej (np. Voigtlander Avus czy Ica) ale były to kamery miechowe więc gabarytowo są jednak mniejsze niż ta kamera. jest wyjątkowa dla mnie z kilku względów ale o tym nieco dalej. serdecznie zapraszam

Reflex - Primar
taki zestaw nie trafia się często - kamera, obiektyw z dekielkiem, trzy podwójne kasety, matówka oraz oryginalne pudełko oraz coś na kształt tabliczki znamionowej producenta. nie mogłem tego nie kupić po prostu...
kamera jest podobna konstrukcyjnie jak np. Hasselblad serii 500 czy Kiev 88. podobny jest sposób uzyskiwania obrazu na matówce (lustro), samo umiejscowienie matówki i obiektywu (jednego a nie dwóch) oraz kaset z materiałem światłoczułym
aparat posiada tradycyjny kominek przez który spoglądamy na matówkę budując kadr. światło po przejściu przez obiektyw i odbiciu od ukośnego lustra pada na nią tworząc obraz pozorny zamieniony stronami lewo-prawo. dzięki lustru obraz nie jest odwrócony stronami góra-dół (proszę spojrzeć na ostatnie zdjęcie)
kamera najprawdopodobniej pochodzi z początku lat 50-tych lub ewentualnie końca lat 40-tych ubiegłego stulecia. jej stan nie jest idealny, a nawet nie bardzo dobry ponieważ była używana i posiada liczne tego ślady, niemniej jednak i tak uważam iż zachowała się całkiem przyzwoicie jak na aparat ponad półwieczny
korpus posiada otarcia okleiny, zadrapania i jej ubytki. najważniejsze jednak jest to iż kamera jest kompletna, posiada wszystkie działające funkcje, które możemy wykorzystywać za pośrednictwem sprawnych pokręteł, dźwigni, suwaków itp. patrząc z pozycji osoby fotografującej czyli po prawej stronie kamery mamy kolejno od góry: pokrętło naciągu migawki z wybierakiem czasu jej otwarcia, poniżej niego mniejsze pokrętło do opuszczania lustra by móc uzyskać obraz na matówce, poniżej (ta podłużna dźwignia) spust migawki, a na samym dole gniazdo na przewód synchronizacyjny od lampy błyskowej
z drugiej strony aparatu widzimy regulowany uchwyt skórzany z wytłoczonym napisem świadczącym o miejscu produkcji, a poniżej pokrętło do nastawiania ostrości - jest ona ustawiana za pomocą układu kółko zębate - listwa zębata dzięki któremu to cała czołówka kamery jest wysuwana na składanym miechu. na powyższym zdjęciu widać także podłużną dźwignie obok pokrętła do nastawiania ostrości - jest to jego blokada. po ustawieniu ostrości ową blokadę przesuwamy w dół (tak jak na zdjęciu powyżej), a żeby ponownie nastawić ostrość blokadę musimy przestawić do pozycji pionowej (obrócić o 180 stopni względem zamocowania)
aparat z wysuniętą maksymalnie czołówką. sposób regulacji ostrości jest bardzo zbliżony jak np. w Mamiyi TLR model C33 którą prezentowałem jakiś czas temu na tym blogu we wpisie matówki czar
do zakupionego egzemplarza była także matówka przystosowana do formatu 6x9 cm z naniesioną na nią odpowiednią maską zakładana w miejscu instalowania kaset. jako, że nie mam zamiaru używać tego aparatu do tego formatu dlatego też sam dorobiłem odpowiednią szybkę matową (lecz tym razem już bez maski) dzięki której mogłem skontrolować i skorygować nieco poprawność ustawienia matówki z góry aparatu na którą patrzymy przez komin. dzięki temu zabiegowi jestem pewien, że zakres ostrości który faktycznie obserwuję na matówce z góry aparatu na pewno będzie tym samym zakresem na naświetlanym materiale światłoczułym w kasecie. wykonałem to przy wykorzystaniu czasu T (obraz na matówce tylnej - pokazanej powyżej) oraz regulacji matówki górnej odpowiednimi wkrętakami obserwowanej przez kominek
przedni standard (bo chyba mogę go tak nazwać na wzór części aparatu wielkoformatowego) posiada możliwości pochyleń zarówno w płaszczyźnie pionowej jak i poziomej dzięki czemu możemy otrzymywać niesamowite rezultaty pracy nad głębią ostrości
ów standard jest oczywiście przesuwny tylko w pewnym zakresie - jest to zakres tak duży jak krzywkowe otwory w ramie okalającej standard przedni. oprócz tego są także znaczniki braku przesunięcia czołówki (musimy widzieć czerwone znaczniki w specjalnych otworach w ramie standardu)
przykładowe i skrajne ustawienie frontowego elementu kamery (przedniego standardu)
opisywane wyżej pokrętło opuszczania lustra, spust migawki oraz gniazdo przewodu synchronizacyjnego do lamp błyskowych. pod dźwignią spustu jest także wytłoczony napis "Made in Germany"
pokrętło od naciągu migawki i wyboru czasu jej otwarcia z zakresu od 1 sek. do 1/150 sek. a także czasy B i T. nie pracują one na pewno wszystkie tak jak powinny, niemniej jednak na moje potrzeby głównie przy wykonywaniu papierowych negatywów funkcjonalność jest wystarczająca
spodnia część z gniazdem statywowym nie jest mocno zniszczona. na pewno jednak to nie był aparat wystawowy
piękna, świecąca się tabliczka z nazwą kamery dodaje jej przyjemnego oku wyglądu
miejsce gdzie montuje się kasety (lub ewentualni matówkę) jest obrotowe i bez problemu możemy naświetlać zarówno kadry pionowe jak i poziome. płutno migawki mimo wielu lat jest w bardzo dobrym stanie
dla porównania wielkości kamery wykonałem zdjęcie postawionej przy niej Praktici L która też nie jest jakoś wyjątkowo miniaturowa

po dacie na tabliczce można sądzić iż kamera jest z 1951 roku lecz nie dałbym sobie głowy uciąć czy np. aparat nie został wyprodukowany wcześniej, a tabliczka została wypisana później w sklepie w którym można było ją zakupić
na trzech powyższych zdjęciach oryginalne akcesoria. na tabliczce znamionowej (rodzaj metki) widać jednak iż oryginalnie kamera była sprzedana wówczas z obiektywem Tessar o tych samych parametrach co obiektyw z którym jest teraz (muszę to sprawdzić dokładnie, ale wydaje mi się, że jednak Trioplan nie ma konstrukcji Tessara i nie była to informacja dotycząca samej budowy obiektywu pod względem soczewek w grupach i ich ułożenia względem siebie)
trzy podwójne kasety pozwalają już na dość swobodną pracę - 6 zdjęć to już jest całkiem nieźle i wcale niemało. ze dwa z sześciu uszczelnień będą potrzebować regeneracji lub wymiany ale mimo wszystko są  one bardzo dobrze utrzymane
obiektyw to Trioplan o ogniskowej 210mm i f=3,5 i numerze seryjnym 1215871. soczewki są w bardzo dobrym stanie z pięknymi powłokami. obrazy generowane przez to szkło (jak się wstępnie miałem okazję przekonać) mają niesamowitą plastykę i ostrość
wielolistkowa przysłona przymyka się w niemal idealne koło
pierścień przysłony działa pewnie i sprawnie w całym zakresie swej pracy. najpiękniejsze jednak jest to, że mogę stosować naszego Petzvala do tej kamery i to właśnie nim jest wykonane trzecie zdjęcie z ostatnio prezentowanych przez mnie na tym blogu. dwa wcześniejsze zostały przeze mnie naświetlone seryjnym Trioplanem
obraz na matówce jest po prostu przepiękny - uwielbiam na niego patrzeć. niesamowita plastyka dwóch obiektywów jakie posiadamy do tej kamery (Trioplan i Petzval) w połączeniu z ogromem możliwości jakie daje korpus (ruchy w dwóch płaszczyznach przedniego standardu) możemy uzyskiwać obrazy bajeczne... wiem, że najsłabszym ogniwem tego zestawienia będzie moja kreatywność.

póki co nie mam zamiaru inwestować w negatywy o formacie 9x12 cm kosztujące krocie. będziemy tworzyć papierowe negatywy, a efektami się podzielę. wiem, że to będzie najszybciej wykorzystany aparat ze wszystkich jaki na razie mamy - tym bardziej, że Petzval mnie pochłonął

do następnego razu (a mam nadzieję, że będzie on nie tak całkiem odległy - kolejne aparaty już do nas idą :-))

olek

zawsze ciekawiła mnie seria OM Olympusów (tak samo z resztą jak mało znane mi manualne Pentaxy) choć jak do tej pory nigdy żadnego aparatu z tej rodziny nie miałem. teraz się udało zdobyć amatorskiego OM-10, a nieco bardziej zaawansowany OM-1 jest już w drodze i powinien być u nas jeszcze w tym tygodniu. póki co jednak przedstawiam prostego Olka OM-10

Olympus OM-10
popularny aparat dla grona foto-amatorów wszedł na rynek w 1978 roku. jest zubożony o niektóre funkcje rewelacyjnego modelu OM-2 lub nie są one tak zaawansowane jak w pół-profesjonalnym bracie
udało się nam kupić całkiem nieźle utrzymany egzemplarz wraz z dwoma, oryginalnymi obiektywami serii Zuiko. jeden z nich to standardowa 50-ka ze światłem f=1,8, natomiast drugi to szerokokątny obiektyw o ogniskowej 35mm i f=2,8. do tego był także skórzany pokrowiec choć ten nie jest oryginalnym produktem Olympusa


migawka płócienna o przebiegu poziomym nie jest wyposażona w czujniki do pomiaru światła błyskowego typu OTF (odbitego od powierzchni filmu) - jedynie dostępny pomiar światła ciągłego. matówka i wizjer nie są tak wielkie jak w modelach z "wyższej półki" (mam jeszcze uszkodzonego OM-2 i w nim naprawdę matówka i pole widziane w wizjerze jest tak ogromne jak boisko do piłki nożnej ;-)) ale też nie ma się za bardzo do czego przyczepić jeśli pamiętamy iż jest to amatorska kamera
aparat działa w trybie priorytetu przysłony (opcjonalnie jest możliwy całkowity tryb manualny po podpięciu specjalnego Manual Adaptera który umożliwia kontrolę nad czasami otwarcia migawki). ogólnie dźwignia naciągu pracuje przyjemnie, spust także. niewygodne za to jest korzystanie z kółka nastawczego światłoczułość błony fotograficznej i korekcji ekspozycji. kamera jest wyposażona w samowyzwalacz oraz możliwość sprawdzenia stanu naładowania baterii (przestawiając suwak pod korbką powrotnego zwijania filmu w pozycję "CHECK" jeśli usłyszymy ciągły sygnał dźwiękowy znaczy to iż bateria jest odpowiednio naładowana. body posiada pomiar światła centralnie ważony, uśredniony a zakres pracy migawki wynosi od 1/1000 sek. do 2 sek.,  a także czas B (wybierany suwaczkiem pod kółkiem nastawczym światłoczułości filmu i korekcji ekspozycji)
za wyjątkiem "wygrawerowanego" jakichś liter i numeru przez poprzedniego właściciela na spodzie aparatu nie ma większych rys czy uszkodzeń. istnieje także możliwość podpięcia motoru przewijającego automatycznie film do kolejnej klatki po zrobieniu zdjęcia. nr seryjny naszego egzemplarza to 1032773. ponoć te korpusy z numerami powyżej 2 milionów są mniej awaryjne
płytka dociskowa też nie nosi na sobie śladów metrów przeciągniętych klisz fotograficznych
jedyną pracą jaką wykonałem po zakupie była wymiana gąbki tłumiącej "klapnięcia" lustra - ta stara już nieco skruszała, był mało elastyczna i miała tendencję do klejenia się
obiektywy serii Zuiko cieszą się bardzo dobrymi opiniami - ja jeszcze nie miałem okazji przekonać się o tym organoleptycznie. myślę jednak, że wkrótce wypróbuję owe "szkła" (choćby z OM-1 już który do nas wędruje). nasza 50-ka ma nr seryjny 1298411 - nie jest ona w idealnym stanie - ma kilka pyłków we wnętrzu oraz minimalne ślady nieumiejętnego czyszczenia. czy te drobne skazy będą miały wpływ na powstające obrazy przekonam się po naświetleniu testowej rolki

obiektyw oczywiście został wyprodukowany w Japonii

szerokokątny obiektyw to także szkło serii Zuiko o ogniskowej 35mm i światłosile f=2,8. nasz egzemplarz ma nr seryjny 160164. na wyposażeniu przy zakupie był także filtr UV. ten obiektyw jest w lepszym stanie technicznym niż standardowe "szkiełko" - brak zarysowań czy przebarwień na soczewkach, a także pyłków między nimi we wnętrzu obiektywu

pierwszy Olek jest u nas - niech to jemu przypadnie rola "otwierającego worek" z Olympusami serii OM
teraz trzeba tylko poczekać na efekty z tych sławionych obiektywów, a efekty jak zawsze będę chciał tutaj zaprezentować

na tym koniec na obecną chwilę - wieczorem zapraszam na finał tego z czym nie mogłem już dłużej czekać - prezentacja najciekawszego z nowych nabytków. do później więc

wtorek, 11 października 2011

pierwszy z siedemnastu (prawie) wskrzeszony!

parę miesięcy temu kupiłem całą skrzynkę kamer w - delikatnie mówiąc - średnich stanach. wreszcie się "ogarnąłem" i zabrałem za pierwszy z tych aparatów. niestety całkowicie nie udało mi się go wskrzesić. to właściwie pierwszy u nas aparat którym faktycznie nie mógłbym wykonać zdjęcia. po prostu zarówno moja niewielka wiedza jak i stopień degradacji obiektywu i części migawki nie pozwoliły na przywrócenie całkowitej funkcjonalności. skupiłem się jednak na tym aby ten aparat mógł po prostu "stać i wyglądać"

Rietzschel Clack Munchen
miechowa kamera formatu 9x12 cm. była zalana wodą i cała skorodowana. następnym razem i przy kolejnych odnawianych aparatach zrobię choćby poglądowe fotografie ich stanu przed remontem
firma której produktem jest przedstawiany aparat powstała w roku 1896. została założona przez Alexandra Heinricha Rietzschla w Schwabing, na przedmieściach Monachium. sam Alexander Rietzschel pochodził z Drezna, a fachu mechanika precyzyjnego nauczył się w zakładach Carla Zeissa. jego pierwszy aparat zbudował w roku 1900 i był to model Clack 1900
wracając do egzemplarza który remontowałem - starałem się używać oryginalnych materiałów - dokładnie tych które faktycznie pierwotnie były przy aparacie. mógłbym próbować dopasować mniej zniszczoną kasetę czy dorobić nowe, ładniejsze okleiny lub zamontować nowe uszczelnienia z aksamitu, ale skoro wiedziałem, że aparatem i tak nie będziemy fotografować i ma on tylko spełniać rolę ozdoby to postanowiłem używać tylko tych części i elementów które faktycznie do niego należały, a jedynie dołożyć wszelkich starań by wyglądały i prezentowały się jak najlepiej
mechanizm krzywkowy składania i rozkładania kamery po nasmarowaniu i wyczyszczeniu oraz odpowiednim wyprostowaniu niektórych elementów jest sprawny
miech musiałem "połatać" ponieważ występowały przetarcia oraz kilka rozdarcia na jego powierzchni. całe szczęście udało się go doprowadzić do całkiem przyzwoitej formy dzięki odpowiedniemu, elastycznemu klejowi i kilku łatkom papierowo-materiałowym
soczewki zarówno przednia jak i tylna nie są w najlepszej kondycji - posiadają ryski i przebarwienia. pierścień wokół frontowego szkła jest delikatnie pokrzywiony i w jednym miejscu wyszczerbiony. napisy na nim też są bardzo słabo widoczne niemniej jednak da się odczytać w sumie wszystko
pokrętło od wybierania czasu migawki da się obracać, niestety dźwignia od jej naciągu nie funkcjonuje, a spust nie może jej wyzwolić. jedyne co udało mi się naprawdę naprawić w samym obiektywie to przysłona - działa i przymyka się płynnie w całym zakresie. obiektyw to Doppel Anastigmat Apotar o ogniskowej 130mm i f=6,3. w dolnej części obiektywu jest dźwignia od ustawienia trybu pracy migawki - czas B, T i ustawienie czasowe M

pokrętło czasu otwarcia migawki pozwalało wybierać czasy z zakresu od 1/250 sek do 1 sek. obok niego znajduje się gniazdo na wężyk spustowy
oryginalne, kremowe tabliczki z naniesionymi wartościami liczbowymi odległości wyblakły lecz nadal są piękne i czytelne
miech teraz już jest w jednym kawałku i z dużym prawdopodobieństwem mógłbym powiedzieć, że jest szczelny aczkolwiek na 100% tego nie sprawdzałem
piękna, oryginalna, okrągła tabliczka znamionowa firmy. okleiny nie prezentują się najlepiej ale tak jak pisałem wcześniej są za to oryginalne - te które fabrycznie pierwotnie były na kamerze
uszczelnienia też noszą znamiona czasu, jednak chciałem pozostawić je takie by nie wyróżniały się zbytnio z całego i ogólnego stylu, charakteru i wyglądu starej kamery. są to oryginalne aksamitne paski wstążki (zarówno na skrzynce kamery jak i w kasecie na materiał światłoczuły)
nasz egzemplarz posiada także nr fabryczny skrzynki - 49588. nie wiem niestety ile dokładnie zostało wyprodukowanych tych kamer i z której partii pochodzi ten aparat
to pokrótce tyle na ten temat. domowym sposobem i łatwymi zabiegami choć trochę starałem się poprawić wygląd kamery - dzięki temu może upiększyć naszą kolekcję - przynajmniej tak mi się wydaje, a dzięki zastosowaniu oryginalnych elementów i materiałów dla mnie jest jeszcze cenniejsza. niestety tylko nie działa, a to mnie boli...

zapraszam na jutro na kolejne wpisy - to co najciekawsze dopiero przed nami. 
do następnego razu