wtorek, 24 grudnia 2013

wesołych świąt!

wesołych...
zdrowia, spełnienia marzeń oraz dobrego światła, niezawodnego oka i sprzętu!

p. s.
dzięki Wam za prezent - na te Święta - ilość wejść na tego bloga wczoraj przekroczyła 50000! dzięki raz jeszcze i zapraszam do kolejnych odwiedzin 

p. s. 2
na koniec zagadka - co do sprzęt na powyższej focie?

sobota, 14 grudnia 2013

kultowo

ostatnio dzięki Tomkowi przeczytałem artykuł o nowym Nikonie - modelu Df. jako, że nie interesuję się zbytnio rozwojem i nowościami w fototechnice cyfrowej gdyby nie On, to pewnie o tym aparacie dowiedziałbym się przypadkiem w późniejszym terminie. ten krótki wstęp ma na celu zwrócenie uwagi jak wielu producentów swoimi nowymi produktami chce i powraca do korzeni przemysłu fototechnicznego pod względem projektowym i designu. model Df od Nikona na wygląd nawiązuje do znanej, lubianej i wciąż cenionej analogowej serii F. muszę przyznać, że wygląda naprawdę ładnie, ale i tak wolałbym mieć fabrycznie nowy aparat który w tym wpisie chcę zaprezentować niż cyfrowego Df.
zapraszam do obejrzenia nie pisząc na wyrost - kultowego - Nikona F

Nikon F + Photomic FTn + Nikon Nikkor 50mm f=1:1,4
podobnie jak w przypadku innych kultowych już modeli Nikonów (mam tu na myśli np. F3 lub F4) i o tym - Nikonie F - informacji w sieci można znaleźć bez liku dlatego ja będę chciał tutaj zaznaczyć najistotniejsze wg mnie rzeczy i cechy tego nieprzeciętnego aparatu. to naprawdę niesamowita kamera, która była produkowana aż przez ćwierć wieku, a dokładnie od 1959 do 1971 roku a to mówi samo przez siebie...
przy pierwszym naszym spotkaniu z "F-ką" naszą uwagę zwraca jej waga. połączenie stali, mosiądzu oraz szkła obiektywu robią spore wrażenie (body Nikona F to jedna z cięższych konstrukcji lustrzanki małoobrazkowej tej firmy). do najistotniejszych cech tego aparatu należą m. in. całkowicie mechaniczna praca migawki w całym zakresie (od 1 sek. do 1/1000 sek. + B i T), 100% krycia kadru czyli to co widzimy przez pryzmat na matówce faktycznie zostanie zapisane na filmie, wyposażenie w to co niezbędne i nic więcej. w latach 60-tych i 70-tych to ulubiony aparat fotoreporterów. Nikon F brał nawet udział w misji Apollo i był wysłany w kosmos
nasz egzemplarz jak na swoje kilkadziesiąt lat zachował się w nieprzeciętnie pięknym stanie. korpus wyposażony jest w pryzmat z pomiarem światła Photomic FTn (centralnie ważony pomiar światła TTL z uwypukleniem środka pola - 60% z obszaru o średnicy 12mm w centrum kadru). oprócz przepięknej strony wizualnej niczego do życzenia nie pozostawia ta ważniejsza - techniczna. wszystko działa tak jak działać powinno - precyzyjnie, miękko, pewnie i bardzo dokładnie 
oprócz kilku niewielkich przetarć głównie na krawędziach pryzmatu oraz na tylnej ściance korpusu, a także kilku płytkich i powierzchownych rys aparat jest w stanie bardzo dobrym. nawet w newralgicznych miejscach nie widać po nim zbytniej eksploatacji


Nikon F to właściwie konstrukcja modułowa - wymienne układy celownicze (różnego typu pryzmaty z i bez pomiaru światła, kominki, celowniki sportowe itp.), tylne ścianki, cała gama rewelacyjnych obiektywów oraz silniki przesuwu filmu tworzą z tej kamery niezwykłe narzędzie które będzie mogło zaspokoić niemal wszystkie potrzeby świadomego fotografa
z rzeczy innowacyjnych (jak na owe czasy) w tym modelu była sama migawka. przebieg poziomy ale jej kurtynki są wykonane z folii tytanowej, a nie z płótna jak u większości konkurentów. jej żywotność jest szacowana na ok. 100 tyś. cykli   

miejsce na opcjonalną stopkę AS-1 dla lampy błyskowej znajduje się nad korbką powrotnego zwijania filmu. nr seryjny tego dokładnie korpusu to 7142030
aparat jest wyposażony w takie dodatkowe (ale nie zbędne) funkcje jak np. podgląd głębi ostrości, wstępne podnoszenie lustra czy samowyzwalacz

obiektyw nie jest ideałem - to Nippon Kogaku Nikkor-S o ogniskowej 50mm i f=1:1,4 - ma on kilka drobnych rysek na przedniej soczewce, jakieś drobinki kurzu w jego wnętrzu, ale pomimo to wszystko jest przepiękny, jasny, bardzo precyzyjny, z bardzo dobrymi powłokami oraz pięknie rysujący nawet na "pełnej dziurze" czym byłem naprawdę zaskoczony (podpinałem go do D700) i był wyprodukowany w Japonii. jego nr seryjny to 862771



sam pryzmat FTn jest wyposażony w światłomierz i zasilany baterią. jego nr seryjny to 657730. jego działanie jest proste i intuicyjne. należy tylko pamiętać by po skończeniu fotografowania nie zapomnieć go wyłączyć, bo niepotrzebnie będzie czerpał prąd z bateryjki. oprócz wyświetlacza ciekłokrystalicznego w jego wnętrzu wskazania światłomierza możemy też obserwować na specjalnym okienku w górnej części pryzmatu

elementy optyczne tego dokładnie pryzmatu są zachowane w bardzo dobrym stanie - czyste, powłoki lustrzane są nienaruszone, a szkło samego wizjera jest bez rys i zabrudzeń
zakres pomiaru Photomic'a FTn zawiera się w przedziale od 6 do 6400 ASA (ISO). na powyższym zdjęciu widać też przyciski włączania i wyłączania działania pomiaru światła TTL oraz wspomniane wcześniej zewnętrzne okienko podglądu wskazań światłomierza - igła ze znacznikami - proste i skuteczne rozwiązanie 
powyżej niezbyt udane ale jednak co nieco obrazujące zdjęcie matówki po ściągnięciu pryzmatu z korpusu
w roku 1972 po wyprodukowaniu około 862600 sztuk modelu Nikon F został on zastąpiony nowszą kamerą - następcą którą pokrótce opisywałem wcześniej pod tym adresem - Nikonem F2

poniżej kilka kadrów wykonanych przeze mnie naszym egzemplarzem w takim zestawieniu jak przedstawiłem w tym wpisie czyli z Nikkorem-S 50mm f=1:1,4 oraz pomiarami z Photomica FTn. foty kolorowe to Superia 200 jeśli dobrze pamiętam wołana w minilabie, a czarno-białe to Ilford Pan 400 forsowany na ISO 800 i wołany w Rodinalu. skan - Epson V700






wszystko inne czego nie napisałem, a warto byłoby wiedzieć o tej wspaniałej, kultowej i ponadczasowej kamerze "małego obrazka" od Nikona można bez problemu znaleźć w otchłaniach internetu. ten aparat ma bardzo wielu zwolenników po dziś dzień czemu po spotkaniu z nim zupełnie się nie dziwię...
to tyle na temat naszej "F-ki". zapraszam wkrótce na kolejne wpisy, a mam jeszcze trochę w zanadrzu do pokazania, tym bardziej, że dziś znów przywiozłem do domu kolejne cztery nowe aparaty - trzy małoobrazkowe i jeden średni format 6x6 - taki prezencik po Barbórce sobie zrobiłem ;-)

do szybkiego następnego razu!

sobota, 7 grudnia 2013

beż zawsze w modzie

tym razem beż. mam już wiśniową i błękitną, a teraz udało mi się zdobyć przepiękną beżową Alfę-2. bez powielania tekstu - wszystko co miałem do napisania na temat tego modelu znajduje się w tych dwóch miejscach - wiśniowa i błękitna. zapraszam do obejrzenia i zachwycenia się tym niesamowitym polskim aparatem fotograficznym. pół wieku minęło, a nadal są przepiękne, poza tym teraz jeszcze pożądane i poszukiwane przez kolekcjonerów - nawet zagraniczni zbieracze są bardzo mocno zainteresowanie tymi niesamowitymi kompaktowymi kamerami. sami jednak zobaczcie - czy jest się czemu dziwić?

Alfa-2 (beżowa)















do zobaczenia wkrótce!
salut


niczym pan Terry

Ci z Was którzy interesują się nieco analogowymi kompaktami lub po prostu fotografią amerykańską już po tytule domyślają się albo nawet doskonale wiedzą czego dotyczyć będzie ten wpis! kupiłem ją kilka miesięcy temu, ale jako, że mam dość spore opóźnienia w prezentacjach ostatnimi czasy dlatego najnowsza "Jasia" musiała poczekać. dzięki temu mam od razu i jakiś przykładowe fotencje z tego nieprzeciętnego aparaciku. zapraszam do obejrzenia i przeczytania co nieco na temat Yashici T4

Yashica T4
ten niepozorny aparat fotograficzny zawdzięcza wg mnie swoją popularność dwóm kwestiom z czego ta druga wynika z pierwszej. przede wszystkim to kompakt z rewelacyjnym zeissowskim obiektywem, a po drugie został on rozpowszechniony i rozpoznawalny za sprawą Terr'ego Richardsona który za jego pośrednictwem uprawiał fotografię mody i reklamową, a wybrał go pewnie nie przypadkiem, tylko dlatego, że efekty jakie osiągał za sprawą "szkiełka" w Jasi były takie jakich oczekiwał
nasz egzemplarz nie dość, że jest całkiem nieźle zachowany estetycznie (choć ma oczywiście kilka powierzchownych rys i obtarć) to jest całkowicie sprawny technicznie i jest z oryginalnym pudełkiem i instrukcją obsługi dokładnie od tego aparatu
do jego najważniejszych cech należą m. in. automatyczna ekspozycją, 3-puktowy autofocus działający na podczerwień oraz oczywiście ostry, kontrastowy i pięknie odwzorowujący barwy obiektyw Tessar Carl Zeiss o ogniskowej 35mm i f=1:3,5, a wszystko to okraszone czerwoną literką "T" z symbolem gwiazdki - "T*" - to symbol stosowania przez firmę optyki z "wyższej półki" 
działanie kamery jest proste i intuicyjne. bardzo podobne do opisywanej wcześniej Yashici T3 dlatego też nie będę powtarzał opisu. pokrótce - tak jak tam przy wizjerze znajdują się dwie diody sygnalizujące poprawność ekspozycji i nastawienie ostrości. przewijanie filmu automatyczne, zwijanie po skończeniu rolki również. kompakt ten posiada wbudowaną lampę błyskową (możliwość różnych trybów jej pracy) oraz samowyzwalacz
na wyświetlaczu w górnej części aparatu pokazywane są informacje o ilości wykonanych zdjęć, trybie pracy lampy błyskowej czy działaniu samowyzwalacza
Yashica T4 z naszego zbioru ma zgodny z pudełkiem nr seryjny 594872 oraz informację, że została wyprodukowana w Japonii. ten model w przeciwieństwie do modelu T4 Super lub T5 (różne nazewnictwo na różnych kontynentach) sama "T4-ka" nie ma np. wizjera-matówki do kadrowania "z brzucha". szkoda bo to bardzo przydatna rzecz (przynajmniej dla mnie). w modelu T3 taki wizjer już był - ciekawe czemu w następcy go wyeliminowano?
przewinięcie rolki po skończeniu filmu następuje automatycznie lecz można też zwinąć film w dowolnym momencie wymuszając to przez naciśnięcie przycisku umieszczonego na spodzie korpusu - widać go na powyższym zdjęciu
aparat ten jest zasilany baterią CR123A. to łatwo dostępne i nie bardzo drogie ogniwo
wspomniany już wcześniej Teesar to konstrukcja składająca się oczywiście z czterech elementów zestawionych w trzy grupy. do tego wszystkiego obiektyw wyposażony jest w wielowarstwowe powłoki. dwa słowa na temat migawki i pomiaru światła. pomiar realizowany jest w zakresie od 3,5 do 17 EV, natomiast migawka sterowana elektronicznie może pracować w zakresie czasów od 1 sek. do 1/700 sek. kompakt ten ma możliwość ustawia czułość ISO automatycznie na podstawie kodu DX w zakresie od 50 do 3200 ISO. minimalny dystans ostrzenia wynosi ok. 35 cm, a w wizjerze znajduje się wskaźnik błędu paralaksy
wnętrze kamery w stanie właściwie idealnym - niemal brak śladów użytkowania
poniżej kilka przykładowych foteczek testowych bez zbytnich aspiracji artystycznych wykonanych powyższą Jasią. kilka z nich pochodzi z wyjazdu do Krowiarek z Agnieszką i Rafałem - zdjęcia portretowe z tej sesji autorstwa Judyty można zobaczyć tutaj (ja pozostałem przy testowaniu Jasi i Mamiyki na tamtym wypadzie), a kilka innych to domowe pstryki
negatyw Superia 200, wywołanie okoliczny minilab, skan - Epson V700
pakowanie rzeczy i wyjazd do tajemniczego pałacu




samowyzwalacz też działa!
to autoportret z Bratem

na koniec Hasselblad! właściwie nie ma rolki żeby nasza kocina nie miała choćby jednego zdjęcia!
to wszystko o naszej najnowszej Yashice. zapraszam na kolejne wpisy - aparaty czekają, żeby się już Wam zaprezentować. do następnego razu...