sobota, 7 grudnia 2013

niczym pan Terry

Ci z Was którzy interesują się nieco analogowymi kompaktami lub po prostu fotografią amerykańską już po tytule domyślają się albo nawet doskonale wiedzą czego dotyczyć będzie ten wpis! kupiłem ją kilka miesięcy temu, ale jako, że mam dość spore opóźnienia w prezentacjach ostatnimi czasy dlatego najnowsza "Jasia" musiała poczekać. dzięki temu mam od razu i jakiś przykładowe fotencje z tego nieprzeciętnego aparaciku. zapraszam do obejrzenia i przeczytania co nieco na temat Yashici T4

Yashica T4
ten niepozorny aparat fotograficzny zawdzięcza wg mnie swoją popularność dwóm kwestiom z czego ta druga wynika z pierwszej. przede wszystkim to kompakt z rewelacyjnym zeissowskim obiektywem, a po drugie został on rozpowszechniony i rozpoznawalny za sprawą Terr'ego Richardsona który za jego pośrednictwem uprawiał fotografię mody i reklamową, a wybrał go pewnie nie przypadkiem, tylko dlatego, że efekty jakie osiągał za sprawą "szkiełka" w Jasi były takie jakich oczekiwał
nasz egzemplarz nie dość, że jest całkiem nieźle zachowany estetycznie (choć ma oczywiście kilka powierzchownych rys i obtarć) to jest całkowicie sprawny technicznie i jest z oryginalnym pudełkiem i instrukcją obsługi dokładnie od tego aparatu
do jego najważniejszych cech należą m. in. automatyczna ekspozycją, 3-puktowy autofocus działający na podczerwień oraz oczywiście ostry, kontrastowy i pięknie odwzorowujący barwy obiektyw Tessar Carl Zeiss o ogniskowej 35mm i f=1:3,5, a wszystko to okraszone czerwoną literką "T" z symbolem gwiazdki - "T*" - to symbol stosowania przez firmę optyki z "wyższej półki" 
działanie kamery jest proste i intuicyjne. bardzo podobne do opisywanej wcześniej Yashici T3 dlatego też nie będę powtarzał opisu. pokrótce - tak jak tam przy wizjerze znajdują się dwie diody sygnalizujące poprawność ekspozycji i nastawienie ostrości. przewijanie filmu automatyczne, zwijanie po skończeniu rolki również. kompakt ten posiada wbudowaną lampę błyskową (możliwość różnych trybów jej pracy) oraz samowyzwalacz
na wyświetlaczu w górnej części aparatu pokazywane są informacje o ilości wykonanych zdjęć, trybie pracy lampy błyskowej czy działaniu samowyzwalacza
Yashica T4 z naszego zbioru ma zgodny z pudełkiem nr seryjny 594872 oraz informację, że została wyprodukowana w Japonii. ten model w przeciwieństwie do modelu T4 Super lub T5 (różne nazewnictwo na różnych kontynentach) sama "T4-ka" nie ma np. wizjera-matówki do kadrowania "z brzucha". szkoda bo to bardzo przydatna rzecz (przynajmniej dla mnie). w modelu T3 taki wizjer już był - ciekawe czemu w następcy go wyeliminowano?
przewinięcie rolki po skończeniu filmu następuje automatycznie lecz można też zwinąć film w dowolnym momencie wymuszając to przez naciśnięcie przycisku umieszczonego na spodzie korpusu - widać go na powyższym zdjęciu
aparat ten jest zasilany baterią CR123A. to łatwo dostępne i nie bardzo drogie ogniwo
wspomniany już wcześniej Teesar to konstrukcja składająca się oczywiście z czterech elementów zestawionych w trzy grupy. do tego wszystkiego obiektyw wyposażony jest w wielowarstwowe powłoki. dwa słowa na temat migawki i pomiaru światła. pomiar realizowany jest w zakresie od 3,5 do 17 EV, natomiast migawka sterowana elektronicznie może pracować w zakresie czasów od 1 sek. do 1/700 sek. kompakt ten ma możliwość ustawia czułość ISO automatycznie na podstawie kodu DX w zakresie od 50 do 3200 ISO. minimalny dystans ostrzenia wynosi ok. 35 cm, a w wizjerze znajduje się wskaźnik błędu paralaksy
wnętrze kamery w stanie właściwie idealnym - niemal brak śladów użytkowania
poniżej kilka przykładowych foteczek testowych bez zbytnich aspiracji artystycznych wykonanych powyższą Jasią. kilka z nich pochodzi z wyjazdu do Krowiarek z Agnieszką i Rafałem - zdjęcia portretowe z tej sesji autorstwa Judyty można zobaczyć tutaj (ja pozostałem przy testowaniu Jasi i Mamiyki na tamtym wypadzie), a kilka innych to domowe pstryki
negatyw Superia 200, wywołanie okoliczny minilab, skan - Epson V700
pakowanie rzeczy i wyjazd do tajemniczego pałacu




samowyzwalacz też działa!
to autoportret z Bratem

na koniec Hasselblad! właściwie nie ma rolki żeby nasza kocina nie miała choćby jednego zdjęcia!
to wszystko o naszej najnowszej Yashice. zapraszam na kolejne wpisy - aparaty czekają, żeby się już Wam zaprezentować. do następnego razu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz