piątek, 15 lutego 2013

different kettle of fish

coś czego jeszcze nie było do tej pory w zbiorze więc i tym samym na stronach tego bloga. skusiłem się na dwie zupełnie inne kamery. kamery do fotografii natychmiastowej czyli Polaroidy
wszystko zaczęło się już jakiś czas temu gdy dostalismy od Lidii i Nikodema książkę pt.: "Księga Polaroida". przeczytałem, niejednokrotnie obejrzałem i zaciekawiłem się tym tematem. postanowiłem, że sam również spróbuję kiedyś fotografii natychmiastowej (mam już nawet zakupiony jeden kolorowy ładunek serii 600 do innego naszego Polaroida niż te które teraz mam zamiar przedstawić). zapraszam do obejrzenia  






Polaroid 95B i Polaroid 900
jako, że nie wiem zbyt wiele na temat tych kamer dlatego posłużę się opisami zaczerpniętymi z książki przedstawionej powyżej
  
"Choć fotografia zmieniła się radykalnie na przestrzeni ostatnich lat, polaroid pozostaje niezastąpionym, czułym, pełnym ekspresji materiałem, który ma swój niepowtarzalny charakter. Pomimo dominacji cyfrowego świata, polaroid wciąż ma wielu żarliwych fanów, a także nieustannie przybywa mu nowych miłośników." - Steve Crist

"Aparaty Polaroida, wykorzystujące opatentowany przez Edwina H. Landa proces, były pierwszymi dobrze sprzedającymi się aparatami do fotografii natychmiastowej, które były łatwe w obsłudze i nie wymagały butelek z odczynnikami i innych kłopotliwych akcesoriów. Idea wywoływania zdjęć w aparacie nie była nowa. Istnieją zapisy dokumentujące takie rozwiązania od pierwszych lat istnienia fotografii. W 1857 roku Bolles i Smith z Cooperstown w stanie Nowy Jork opatentowali pierwszy aparat do fotografii natychmiastowej, który wszedł zresztą do produkcji. Jules Bourdin z Francji wymyślił prosty system, który sprzedawał się dobrze już w 1864 roku. Wiele innych prób kończyło się miernymi rezultatami, lecz Polaroid zyskał popularność, a jego marka stała się znana. Jako że firma odniosła sukces, jej aparaty są stosunkowo powszechne i oczywiście nie są bardzo stare. Podaż przewyższa popyt w przypadku większości modeli w Stanach Zjednoczonych, a niektóre wcześniejsze modele lepiej sprzedają się w Europie."

- model 95B
piękny komplet aparatu Polaroid 95B. dość ciężki, odlany z aluminium w ładnym zestawie z oryginalną lampą błyskową spaleniową (kilkoma żarówkami), lampą do światła ciągłego oraz oryginalnym kufrem mieszczącym cały w/w zestaw

zachowany w niezłym aczkolwiek nie idealnym stanie. gabarytowo duży korpus - poniżej w porównaniu z Nikonem FM3A - oklejony sztuczną skórą

kadrowanie odbywa się za pomocą składanego celownika i wysuwanej ramki drucianej umieszczonej na czołówce z obiektywem

przedni standard wysuwny jest na prowadnicach umieszczonych na wewnętrznej części przedniej pokrywy obiektywu czyli tak jak w większości starych miechowców średniego formatu



okleiny - za wyjątkiem tej na tylnej ściance - wyglądają całkiem nieźle. nawet na spodzie kamery brak śladów od wielokrotnego przykręcania statywu do gniazda w korpusie


wnętrze jest ładnie wyczernione i ogólnie kamera owa nie wygląda na "zajechaną" choć pewnie przeciągnęła przez siebie nie jeden metr rolki natychmiastowego filmu typu 47. niestety ten rodzaj filmów jest bardzo trudno dostępny obecnie i jeśli nawet się trafia gdzieś na zagranicznych aukcjach to tylko przeterminowane pojedyncze sztuki. skoro jednak już go mam to postanowiłem zaryzykować i obecnie licytuje właśnie dwie takie rolki na aukcji w Stanach Zjednoczonych - proszę trzymajcie kciuki żeby udało mi się je zdobyć...
ostrzenie odbywa się poprzez poruszanie suwaka umieszczonego z prawej strony sani przesuwnych (patrząc z pozycji fotografującej osoby) po wycinku okręgu o dużym promieniu. dość wygodne, ale jako, że kamera nie ma wbudowanego dalmierza pozostaje tylko szacunek odległości i jej nanoszenie na skalę
błąd paralaksy jest usuwany poprzez odpowiednie skorygowanie wysuwu drucianej ramki zgodnie z oznaczeniem dla poszczególnych dystansów ostrzenia
na zatrzasku przedniej pokrywy naniesiona jest nazwa firmy Polaroid - jak już pewnie się zorientowaliście zwykle zwracam uwagę na takie ozdobne "pierdółki"
obiektyw i migawka w jakie jest wyposażony ten aparat to odpowiednio "szkło" o ogniskowej 130mm i światłosile f=1:8, natomiast migawka może realizować czasy jej otwarcia z zakresu od 1/12 do 1/100 sek. ekspozycja jest dobierana po wykonaniu pomiaru światła światłomierzem i wprowadzeniu pokrętłem widocznym w prawym górnym rogu przedniego standardu (patrząc od frontu) odpowiedniej wartości EV. spust migawki umieszczony jest natomiast po przeciwległej stronie w/w pokrętła czyli w lewym dolnym rogu

- model 900
wg opisu z "Księgi Polaroida" - "pierwszy polaroid z pełna automatyką ekspozycji, sprzężoną z elementem światłoczułym (electric-eye). płynna regulacja czasu ekspozycji od 1/12 do 1/600 sekundy i przysłony od f/8,8 do f/82"
kamera zachowana w ładniejszym stanie niż starszy jej brat pokazany powyżej. komplet akcesoriów również bogatszy, a i technologicznie o wiele bardziej zaawansowany aparat


gabarytowo bardzo zbliżony do modelu 95B, funkcyjnie różnią go przede wszystkim - automatyczna ekspozycja oraz wbudowany dalmierz sprzężony niezwykle poprawiający wygodę i ergonomię pracy





nasz model 900 jest zachowany w niemal idealnym stanie - okleiny, mechanika oraz stan zachowania wnętrza są rewelacyjne 



w tym modelu ostrość ustawiana jest za pośrednictwem wbudowanego dalmierza oraz pokrętła umieszczonego w tym samym miejscu co suwak w Polaroidzie 95B. tu również umieszczona jest skala odległości

możemy także wprowadzać coś na kształt stałej korekty ekspozycji czyli nanieść poprawki czy film ma być naświetlany bardziej obficie czy też z niedostatkiem światła na niego padającym
do dyspozycji mamy także czas B migawki, a po przesunięciu suwaka umieszczonego pod obiektywem możemy sterować ekspozycją w trybie manualnym

aby zwolnić blokadę przedniego standardu naciskamy czerwony przycisk na wewnętrznej części przedniej pokrywy kamery i obiektywu
przycisk spustu migawki umieszczony jest natomiast w samym rogu przedniej pokrywy - zdjęcie powyżej
pokrótce parametry obiektywu wypisałem wyżej. nie znalazłem natomiast żadnej informacji na temat jego ogniskowej ale sądząc po opisach w książce będzie ona najprawdopodobniej zawierać się gdzieś pomiędzy 114 a 130mm. wizualnie szkła są w pięknym stanie - brak rys, zabrudzeń czy uszkodzeń 
w komplecie oprócz samej kamery i oryginalnej walizki było trochę pięknych i oryginalnych akcesoriów m. in.: lampa błyskowa z dodatkowym wysięgnikiem, oryginalny światłomierz, filtr szary, ulotki i instrukcje oraz fantastyczny gadżet - kartki pocztowe na które można było naklejać wykonane zdjęcia i wysyłać swojej rodzinie czy znajomym. rewelacyjna rzecz! ale to musiała być radocha zarówno dostać jak i wykonać taką kartkę pocztową...
to tyle - nie wiem właściwie wiele więcej o tych ciekawych aparatach fotograficznych. jeśli zdobyłbym jakieś ciekawe informacje na ich temat to na pewno się podzielę
na koniec napiszę jeszcze, że z tego co znalazłem wynika, iż jako, że filmy typu 47 są niemal niedostępne ludzie w dość łatwy sposób przerabiają te kamery na format 4x5 cala. dla zainteresowanych nie będzie trudnym znalezienie informacji, a nawet instruktażu na ten temat - informacji w sieci jest bardzo wiele, a na YouTube filmy pokazujące jak wykonać ową przeróbkę - zachęcam do majsterkowania :-)

choć czas ograniczony i wpisów ostatnio niezbyt wiele lecz oczywiście zachęcam do dalszych odwiedzin tego bloga - już wkrótce postaram się pokazać kolejne nowe kamery - będzie zarówno coś małego jak i dużego :-)
do szybkiego zobaczenia

niedziela, 3 lutego 2013

półwieczne FKD

następna kamera wielkoformatowa w kolekcji. tym razem drewniana od naszych wschodnich sąsiadów. format 18x24 to po prostu magia! obraz na matówce takiej kamery jest nieporównywalny z innego typu kadrowaniem... zapraszam do obejrzenia wielkiego, pięknego aparatu sprzed połowy wieku - FKD formatu 18x24 cm

FKD 18x24 + Industar-37 300 mm f=1:4,5 
tę kamerę kupiłem ze względu na niezły stan (choć bez prac restauratorskich przed fotografowaniem się nie obejdzie) i stosunkowo przystępną cenę. tym bardziej, że z kompletu jaki zakupiłem do sprzedania był jeszcze obiektyw więc jeszcze z ceny można było odzyskać co nieco. ogólnie FKD były produkowane głównie w dwóch formatach - mniejszym 13x18 cm i większym 18x24 cm. były też jeszcze większe modele w formacie 30x40 ale te są o wiele rzadziej spotykane
kamera pochodzi z roku 1963 i generalnie mimo wszystko wygląda i zachowała się całkiem nieźle jak na swoje równe 50 lat. drewno nie jest powykrzywiane lecz niewielkie poprawki będą niezbędne (klejenia, dokładniejsze dopasowywania poszczególnych elementów itp.)
w komplecie zakupiłem tego olbrzyma z obiektywem Industar-37 o ogniskowej 300 mm i światłosile f=4,5 oraz jedną dwustronną kasetą. jako, że miałem już wcześniej taki obiektyw (pokazywałem go tutaj) który kupiłem z Globicą jakiś czas temu dlatego ten z zestawu jest obecnie wystawiony na Allegro, a ten który jest na tutejszych zdjęciach to dokładnie ten sam który był już zaprezentowany z Globicą
aparat i sam obiektyw nie są wyposażone w migawkę - fotografie wykonywało się na tzw. "kapelusz". Industar-37 nie ma wewnętrznego ogniskowania więc ostrość ustawia się bezpośrednio na matówce przesuwając tylni standard względem standardu przedniego z zamontowanym w nim obiektywem. jak widać na powyższym zdjęciu umożliwia on jednak wykonywanie przesuwów płytki obiektywowej lub całego standardu w płaszczyznach poziomej i pionowej (przechyły i obroty nie są możliwe w przednim standardzie kamery)

spodnia część aparatu nosi najwięcej śladów użytkowania - odrapania, głębsze rysy od głowicy statywowej itp. ale też nie ma jakieś zupełnej tragedii. kamera jest wyposażona we wszystkie oryginalne okucia oraz niezbędne pokrętła
matówkę można usytuować zarówno w pozycji pionowej jak i poziomej. aby zamontować w jej miejsce kasetę nie trzeba jej całkowicie demontować a tylko odchylić na zawiasach
kaseta to najsłabsze ogniwo zakupionego przeze mnie zestawu. na pewno nie jest śwaitłoszczelna (gołym okiem widać szpary spowodowane nieidealnym dopasowaniem poszczególnych jej elementów). całe szczęście posiada wszystkie części i myślę, że przy włożeniu odrobiny pracy i chęci będzie można doprowadzić ją do zupełnej funkcjonalności i pięknego wyglądu
miech natomiast jest najsilniejszą stroną tego egzemplarza FKD. wygląda niemal jak nowy! zarówno we wnętrzu jak i na zewnątrz prezentuje się niemal idealnie - brak plam czy zabrudzeń, a o przetarciach czy prześwitach zupełnie nie ma mowy
podwójny wyciąg miecha umożliwia wykonywanie zdjęć obiektom nawet z niewielkiej odległości
kamera ta jest stosunkowo mobilna i łatwa w transporcie. po jej złożeniu składa się w regularny prostopadłościan z doczepionym obiektywem, który łatwo można ze sobą zabrać przenosząc za skórzany uchwyt w górnej jej części

tylny standard (ten z matówką) w przeciwieństwie do przedniego nie ma możliwości przesuwów w płaszczyznach pionowej i poziomej ale za to można wykonywać nim skręty i pochyły (tzw. tilty i shifty). mechanizmy odpowiedzialne za te ruchy widać na poniższym zdjęciu

powyżej wcześniej wspomniana już przeze mnie rączka do wygodnego transportu oraz miech w doskonałym stanie. aparat mimo swoich dużych wymiarów nie jest bardzo ciężki i nawet przeciętny lecz w miarę przyzwoity statyw poradzi sobie ze stabilnym jego utrzymaniem - odpada więc zakup dodatkowego urządzenia jak np. w przypadku mojego Mentora z którym mieliśmy tyle zachodu (tzn. głównie mój Tata który jednak poradził sobie z tym zadaniem)
ten dokładnie egzemplarz kamery FKD pochodzi z roku 1963 i ma nr seryjny 4143 - wszystko umieszczone i wybite jest na pokazanej poniżej tabliczce znamionowej kamery zamontowanej na przednim standardzie pod obiektywem
Industar-37 był już prezentowany wcześniej więc nie będę powtarzał tego co już wcześniej na jego temat pisałem. przypomnę tylko, że jest kopią Tessara i cieszy się dużym uznaniem wśród fotografów wielkoformatowych ze względu na uzyskiwanie świetnych rezultatów (ostrość i plastyka)

na koniec trzy zdjęcia matówki - na pierwszym J. i na dwóch kolejnych Hassel. kadrowanie, ustawianie ostrości i samo patrzenie na taki obraz to po prostu coś czego nie da się porównać do pracy z jakąkolwiek inną kamerą z jaką miałem kiedykolwiek do czynienia... 
oczywiście powstający na matówce obraz jest obrócony do góry nogami - ja dla wygody oglądania obróciłem każde ze zrobionych zdjęć w programie graficznym by można skupić się tylko i wyłącznie na samym kadrze


pewnie nieszybko będę fotografował tym pięknym aparatem. aby do tego doszło potrzeba poświęcić mu trochę czasu i serca, a jako, że mam inne bardziej gotowe do pracy kamery wielkoformatowe to ten poczciwy, półwiekowy olbrzym będzie póki co tylko cieszył moje oczy swoim majestatem, a moją duszę świadomością, że po prostu go mam :-)

do szybkiego - wkrótce coś z zupełnie innej beczki. coś czego jeszcze u mnie nie było! zapraszam serdecznie 
salut!