czwartek, 21 listopada 2013

zagadka ludzkości

tego się nie da zrozumieć...
a to tylko maluteńka cząstka tego jak Hassel potrafi postępować - posiadacze kotów wiedzą o czym mówię!

wracam do pracy nad nowymi wpisami na bloga


do zobaczenia za czas jakiś

środa, 13 listopada 2013

niedzielny Beskid Śląski

wypad do Wisły był raczej spontaniczny - plan początkowo był inny. miały być Tatry Zachodnie i czwórka ludzi. kontuzje, praca i inne obowiązki ostatecznie zredukowały nas do mnie jednego, odległość wyjazdu z 200 do 50 km, a wysokość gór z ok. 2200 do 1000 m n.p.m. bez względu na wszystko był to dla mnie bardzo udany wyjazd i miło spędzony czas na łonie natury przy pięknej pogodzie (czego tak do końca się nie spodziewałem). 
oprócz telefonu którym "pyknąłem se kilka foteczek" miałem ze sobą również piękną, radziecką kamerę średniego formatu którą dopiero za jakiś czas będę chciał tutaj pokazać (jest stosunkowo nowa w zbiorze dlatego jeszcze nie było okazji jej tutaj zaprezentować). dziś tylko cztery fotki jako (miejmy nadzieję) zapowiedź czegoś bardziej konkretnego z prawdziwego aparatu, a nie z urządzenia do dzwonienia

Nokia Lumia + aplikacja Lomogram (zdjęcie pierwsze)





do szybkiego...
miejmy nadzieję, że szybciej niż znów w następnym miesiącu!
salut 

jeszcze trochę górsko

można powiedzieć, że ciąg dalszy poprzedniego wpisu - to te same Gorce i Beskid Sądecki i nawet ten sam wyjazd. inny natomiast materiał naświetlany i kamera fotograficzna

Yashica 124G Mat + nasadki Wide i Tele Yashinon, Gossen Lunasix F, Kodak Portra 160 i 400, C-41 w labie, Epson V700
















to wszystko z tamtejszego wyjazdu - wschód słońca z Modyni wygląda absolutnie przepięknie... 
pozostaje jedno kluczowe dla nas i dla mnie pytanie - jak to zrobić aby jednak tam zamieszkać? czuję, że mogłoby to być właśnie "to" miejsce - niestety nie wszystko jest takie proste, choć jeszcze się nie poddaliśmy - trzeba myśleć i może jednak trochę zaszaleć i zaryzykować? pożyjemy, zobaczymy - póki co burza mózgów - co, gdzie i jak żeby było najlepiej i w zgodzie ze sobą

na dziś mam jeszcze jeden krótki wpis - który pojawi się za parę chwil - bardziej zapowiadający kilka innych, nowych zdjęć i prezentację ciekawego aparatu - zapraszam już teraz

moje pierwsze samodzielne E-6!

znów mimo zapowiedzi o zmianie w systematyczności uzupełniania bloga była dłuższa przerwa w jakichkolwiek publikacjach. nic z tym nie zrobię - samo życie - pogodziłem się już z tym chyba, a nowych aparatów do pokazania uzbierało się już w sumie dziesięć sztuk od malutkiego Kieva 30 aż do całkiem sporego Mentora Studio formatu 13x18. o tym jednak w swoim czasie
dziś jeszcze trochę zdjęć zarówno z naszego urlopu w Karkonoszach jak i późniejszych górskich wyjazdów. zacznę od tego, że w końcu całkowicie samodzielnie przeprowadziłem w domu proces E-6 z wykorzystaniem naszego procesora rotacyjnego Jobo. efekty nie były dla mnie bardzo zadowalające, ale zrzucam winę (choć trochę się usprawiedliwiając), że były to moje pierwsze rolki slajdu wołane samodzielnie. to wszystko tytułem wstępu - teraz zapraszam do obejrzenia
p.s.
wyciągnięcie filmu z koreksu bezpośrednio z pozytywowymi obrazkami to niesamowite uczucie! 

Nikon FM3A + Nikkory (20, 35, 50 mm), Velvia 50, Tetenal Colortec E-6, Jobo CPA, Epson V700. Karkonosze - wrzesień 2013




 











Voigtlander Prominent + szkła Voigtlandera, Velvia 50, Tetenal Colortec E-6, Jobo CPA, Epson V700. 
Gorce i Beskid Sądecki - październik 2013

 





ze slajdów to wszystko co na obecny moment mam i mogę tu pokazać, choć i te foty w dużej mierze nie są takimi jakbym chciał, niemniej jednak to moje pierwsze filmy pozytywowe więc niech będą jako przypadek szczególny :-) poza samym wywołaniem mam również zastrzeżenia co do samych skanów, ale może wkrótce ostatecznie rozpracuję tajemnice trzech różnych softów do mojego skanera - póki co musi być tak jak jest. w tym w pisie to tyle - kolejny lecz poświęcony już negatywom za kilka minut