czwartek, 17 maja 2012

polisz holga

mamy już aparat tej firmy w naszym zbiorze - chodzi dokładnie o Ami którego opisywałem tutaj. do tej pory w kolekcji jednak znajdował się tylko starszy brat modelu który chcę dziś zaprezentować. trafił do nas i ten nieco młodszy, a co za tym idzie i późniejszy z pośród polskich aparatów tej firmy - tym razem to model 66. zapraszam do obejrzenia i krótkiej lekturki  

Ami 66
następca Druha. trzeci i zarazem ostatni z pośród kamer Ami produkowanych przez WZFO Warszawa - model 66. konstrukcja prosta, intuicyjna i prawie niezawodna (prawie, bo jednak zdarzają się też egzemplarze z uszkodzonymi migawkami) 
ulepszona i zmodernizowana wersja pierwszego Amiego. przede wszystkim ulepszono konstrukcyjnie migawkę, a także zmieniono stronę wizualną samej kamery. ciekawą i jednocześnie nieco śmieszną dla mnie cechą tego aparatu jest to, że wokół soczewki obiektywu posiada on atrapę światłomierza selenowego :-)   

generalnie nie różnie się od zupełnie od opisywanego jakiś czas temu na stronach tego bloga pierwszego Amiego dlatego podaruję sobie przepisywanie raz jeszcze tego wszystkiego, bo nie ma to najmniejszego sensu. jedyną istotną zmianą jest wzbogacenie migawki o czas B i w tym modelu są już dostępne dwa czasy - 1/50 sek oraz właśnie B. poza tym to dwa identyczne aparaty o nieco innym wyglądzie zewnętrznym

egzemplarz wygląda całkiem ładnie jak kilkadziesiąt lat i co najważniejsze jest zupełni sprawny i funkcjonalny



"fantastyczny" mechanizm zamykania tylnej klapy aparatu ;-) trzeba na niego bardzo uważać gdy mamy już wewnątrz załadowany materiał światłoczuły - lubi ni z tego ni z owego po prostu się otworzyć... takie to psikusy zdarza robić się Amiemu

charakterystyczny piesek na korpusie jest znakiem rozpoznawczym tego modelu kamer WZFO
na koniec napiszę, że aparat ten kupiłem podczas jednego z ostatnich, kameralnych wyjazdowych plenerów do Bielska z Agnieszką i Bartkiem. przez przypadek trafiłem na niewielki targ z rzeczami "dziwnymi i niezbędnymi" czyli popularnymi starociami. wśród bardzo wielu przeciętnych i bardzo zaniedbanych aparatów znalazłem ten model Amiego. najistotniejszym dla mnie w tej sprawie było to, że w aparacie był jeszcze stary negatyw - bez wahania zakupiłem kamerę. po przyjeździe do domu wywołałem film i ku mojej dużej radości udało się uzyskać dziesięć obrazów sprzed lat! uwielbiam to gdy kupuję stary, zapomniany i nierzadko mocno zaniedbany aparat z negatywem w środku. zawsze jest szansa, że po wywołaniu go zobaczę część historii jego poprzedniego użytkownika i przez to także samej kamery - to niewiarygodnie ciekawe i fascynujące dla mnie. może kiedyś utworzę posta dotyczącego tylko i wyłącznie zdjęć które udało mi się wywołać z filmów będących częścią zakupionych przeze mnie aparatów lub też samych negatywów czy slajdów jakie również posiadam z różnych źródeł. hmmm... to w sumie ciekawy pomysł - może ktoś kto tutaj zagląda rozpozna miejsca lub osoby z tych zapomnianych fotografii
zapraszam do odwiedzania - wkrótce pozostałe cztery aparaty które czekają na prezentację. piąty jest już w drodze do mnie :-) cieszę się ogromnie na jego otrzymanie i teraz mogę powiedzieć, że jedzie do mnie kawał historii fototechniki - kolejny w kolekcji Rolleicord! zapraszam serdecznie

1 komentarz: