mój tajemniczy skrót przepięknego i perfekcyjnie zbudowanego aparatu małoobrazkowego lat sześćdziesiątych oznacza dokładnie - Voigtlander Vitessa L wersja 4. im więcej kamer tej firmy posiadam tym bardziej jestem nimi zachwycony. przedstawiam skromną konkurencję dla Leici serii M ze stajni Voigtlandera
Voigtlander Vitessa L 4
Vitessa L została wprowadzona na rynek w roku 1954 i produkowana była przez trzy lata do roku 1957. model ten był wykonywany w aż pięciu wersjach. różniły się one głównie między sobą obiektywami w jakie były wyposażone oraz zakresami pomiarów światłomierzy
kamera ta po złożeniu zajmuje niezwykle mało miejsca - bez problemu mieści się do kieszeni kurtki bądź bluzy i jest naprawdę niezauważalna mimo tego iż po rozłożeniu jej przednia klapa rozchylaja się niczym dwuskrzydłowe drzwi
na frontowej ich części znajduje się gniazdo synchronizacyjne. oprócz rozchylanych na boki drzwiczek przykrywających obiektyw i migawkę na frontowej ściance korpusu widzimy także element światłoczuły światłomierza, okienko dalmierza, sam wizjer oraz licznik zdjęć wraz z "przypominaczem" jaki materiał światłoczuły mamy aktualnie założony do kamery
ten egzemplarz wyposażony jest w ciemniejszy obiektyw 4-elementowy o ogniskowej 50mm i f=1:2,8 o nazwie Color-Skopar. kupiłem go głównie dlatego, że chciałem zobaczyć jak faktycznie pracuje to szkło. jakiś czas temu nosiłem się zamiarem jego zakupu do korpusu Bessy R2A. czytałem o nim dużo dobrego choć tamten obiektyw (z mocowaniem Leica M) jest o wiele nowszą konstrukcją to mimo wszystko chciałem poznać "na własnej skórze" Colora-Skopara nawet tego starszego. w Vitessie L montowane były także jaśniejsze Ultrony również o standardowej dla małego obrazka ogniskowej lecz za to o świetle f=1:2
na pierwszy rzut oka patrząc na ten aparat zwracamy uwagę na to "coś" znacznie wystającego z górnej części korpusu. jest to mechanizm przesuwu filmu sprzęgnięty z naciąganiem migawki - rozwiązanie jakiego nie widziałem jak do tej pory w żadnym innym aparacie fotograficznym
od strony wizualnej ten niepozorny aparacik prezentuje się bardzo ładnie. jest pięknie utrzymany i bardzo solidnie zbudowany. czytałem nawet opinie, że w latach jego produkcji mógł konkurować pod względem wykonania z Leicą serii M
strona techniczna naszego egzemplarza nie wyglądała jednak już tak dobrze jak ta estetyczna... mimo, że kamera miała być całkowicie sprawna to taka nie była i to zawodziły dwa niemal najważniejsze mechanizmy - czasy otwarcia migawki i dalmierz. pierwszą niedoskonałość udało mi się naprawić samemu - wyczyściłem i zakonserwowałem migawkę wymieniając smary i czyszcząc dokładnie jej elementy. dalmierz natomiast cały czas nie jest sprawny - po prostu obawiam się czy dam sobie z nim radę i jak do tej pory jeszcze się nie odważyłem żeby rozkręcić i spróbować naprawić ten element
oprócz kilku niewielkich otarć na spodzie korpusu nie widać na nim innych większych śladów użytkowania. okleiny są całe, komara filmu czysta i wyczerniona
teraz czas na krótkie przedstawienie migawki i samego obiektywu. ta pierwsza to centralny Synchro-Compur o zakresie czasów od 1/500 sek. do 1 sek. oraz czas B. migawka ta wyposażona jest również w trzy tryby współpracy z lampami błyskowymi - M V i X. przysłona może pracować natomiast w zakresie od f=2,8 do f=22
podczas pracy nad naprawą i konserwacją migawki od razu dokonałem czyszczenia soczewek obiektywu - teraz jest czysty, klarowny z pięknymi powłokami antyrefleksyjnymi
migawka Synchro-Compur posiada jeszcze jedną bardzo przydatną funkcję do szybkiego fotografowania (czyli do tego do czego ten aparat został stworzony). otóż podobnie jak np. we Flexaretach jest ona wyposażona w coś na kształt prostej automatyki programowanej czyli sprzęgnięcia ze sobą par ekspozycyjnych i możliwości przesuwania ich w pewnym zakresie pozostając przy stałej wartości EV. proste i wygodne oraz sprzyjające szybkiemu fotografowaniu w niezmieniających się warunkach oświetleniowych
na powyższym zdjęciu widać pierścień czasów oraz wskaźniki od trybu synchronizacji oraz przysłony
migawka w tym dokładnie egzemplarzu ma nr seryjny 1683310
ciekawie i jednocześnie niespotykanie rozwiązany jest sposób nastawiania ostrości w tym aparacie. ostrość ustawia się za pośrednictwem pokrętła umiejscowionego pod prawym kciukiem jeśli trzymamy kamerę w pozycji gotowej do fotografowania. po jego przekręcaniu wysuwa lub chowa się cała czołówka z migawką i obiektywem oraz porusza się skala odległości na kółku na górnej ściance korpusu określając jednocześnie zakres głębi ostrości. oprócz tego Vitessa L wyposażona jest w światłomierz selenowy o sześciu zakresach pomiaru od 6 do 200 ASA
na przedniej ściance znajduje się także wspomniany już wcześniej licznik zdjęć (działający bardzo dobrze) oraz "przypominacz" załadowanego filmu do aparatu - możemy ustawić sobie czy fotografujemy na filmie kolorowym czy czarno-białym oraz do jakiego konkretnie rodzaju światła jest ów materiał przeznaczony. nie wpływa to na nic (bo to tylko z niczym nie powiązana tarcza) ale w wielu wypadkach taka drobnostka może okazać się bardzo przydatna
na koniec jeszcze te ładnie zachowane okleiny - na dowód tego, że nie są one specjalnie powycierane i zniszczone zamieściłem zdjęcie napisu "GERMANY" wyciśniętego na tylnej części korpusu
dodatkiem do wszystkiego jest nie najgorzej zachowany, skórzany i oryginalny pokrowiec. fajny gadżet i uzupełnienie tego ciekawego i pięknego aparatu fotograficznego
nie wspominałem właściwie w ogóle o wizjerze, a to z powodu tego iż póki co nie działa ten nieszczęsny dalmierz i nie mogę o nim zbyt wiele napisać. będę chciał go wkrótce spróbować naprawić i może wówczas zamieszczę jeszcze jakąś wzmiankę na jego temat - jak na razie jednak to wszystko co mam do powiedzenia na jego temat
zapraszam do zaglądania i obejrzenia kolejnych wpisów które pojawią się lada moment, bo już są w trakcie przygotowań do publikacji (a jest co pokazać :-)). wkrótce nowa kamera wielkoformatowa oraz coś wyjątkowego - chyba najznakomitszy jak do tej pory okaz w naszej kolekcji - serdecznie zachęcam raz jeszcze
nie wspominałem właściwie w ogóle o wizjerze, a to z powodu tego iż póki co nie działa ten nieszczęsny dalmierz i nie mogę o nim zbyt wiele napisać. będę chciał go wkrótce spróbować naprawić i może wówczas zamieszczę jeszcze jakąś wzmiankę na jego temat - jak na razie jednak to wszystko co mam do powiedzenia na jego temat
zapraszam do zaglądania i obejrzenia kolejnych wpisów które pojawią się lada moment, bo już są w trakcie przygotowań do publikacji (a jest co pokazać :-)). wkrótce nowa kamera wielkoformatowa oraz coś wyjątkowego - chyba najznakomitszy jak do tej pory okaz w naszej kolekcji - serdecznie zachęcam raz jeszcze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz