czwartek, 25 lipca 2013

powolna (ale i sukcesywna) odbudowa

tytuł tego wpisu wziął się stąd, że aparat który chcę teraz zaprezentować już kiedyś miałem. było to jednak w czasach gdy jeszcze nie zbierałem aparatów do uzupełniania kolekcji ale tylko w celach poznawczych i czysto fotograficznych (i tak zwykle kupowałem coś, robiłem 3,4 filmy i sprzedawałem by nabyć coś innego w miejsce poprzednika). ten jednak model małego obrazka wyjątkowo utkwił mi w pamięci - działał niemal identycznie prosto jak Zenit, a dawał większe pole manewru przy fotografowaniu w różnych okolicznościach, był mniejszy, a przede wszystkim naświetlał dużo lepiej pod względem technicznym. zapraszam na moją osobistą podróż w czasie... 

Pentax K1000 + SMC Pentax-M 50mm f=1:1,7
przy tym modelu Pentaxa na pewno nie będzie nadużyciem opisanie go jako "kultowy". korpus tego aparatu był niemal identyczny co modeli K2, KX czy KM. różniły się one jedynie detalami elektronicznymi lub niewielkimi zmianami pod względem posiadanych funkcji. ogólnie rzecz ujmując to jedna z najlepszych "puszek" amatorskich - była produkowana w niemal niezmienionej formie przez ponad 20 lat - od 1976 do 1997 roku!
absolutnie największą jego zaletą i jednocześnie cechą charakterystyczną jest jego trwałość i prostota. każdy element tej kamery fotograficznej to sam metal i szkło (kółka zębate, dźwignie, krzywki, sprężyny itp.). aparat działa oczywiście całkowicie bez baterii (ta potrzebna jest tylko do działania światłomierza). migawka płócienna o przebiegu poziomym oferuje czasy jej otwarcia z zakresu od 1 sek. do 1/1000 sek. oraz czas B
ten egzemplarz oprócz tego, że świetnie działa to do tego pięknie wygląda. na rynku jest sporo tego modelu lecz często są to wyeksploatowane egzemplarze - ten nie nosi znamion nadmiernego wykorzystywania
korpus K1000 może być używany z chyba każdym dostępnym szkłem Pentaxa z mocowaniem typu Pentax-K oraz z obiektywami produkowanymi przez takie firmy jak np. Ricoh czy Cosina która posiadała (a może i dalej posiada ale tego nie wiem) licencję na produkcję obiektywów z takim bagnetem
prostota uderza - tylko to co potrzebne i nic więcej. brakuje między innymi takich funkcji jak samowyzwalacz, podgląd głębi ostrości, możliwość podpięcia motoru, backeting, automatycznej ekspozycji czy wymiennych matówek. niby tak, ale czy to wszystko jest aż tak potrzebne i przydatne? uzywając takiej kamery jak przedstawiony tutaj Pentax K1000 możemy skupić się tylko na fotografowaniu i nic nie będzie niepotrzebnie rozpraszać naszej uwagi. dla mnie to ogromna zaleta, ilość sprzedanych sztuk tego aparatu potwierdza tylko, że nie tylko dla mnie!
bateria od światłomierza montowana jest w dolnej części korpusu i to typowa 1,5 Voltowa "pastylka". światłomierz działa w trybie TTL i realizuje pomiar centralnie ważony z uwypukleniem środka pola - najlepszy i najbardziej przydatny wg mnie. sam odczyt pomiaru to igła po prawej stornie matówki z oznaczeniem "+" i "-". poprawna ekspozycja to ułożenie poziome igły równo pomiędzy tymi dwoma oznaczeniami prześwietlenia i niedoświetlenia
na dolnej ściance korpusu umieszczony jest również jego nr seryjny - ten dokładnie aparat ma numer 6823489
wnętrze kamery zachowane równie ładnie jak cała reszta aparatu. wszystko wyczernione, bez przetarć, smug czy zagięć na płótnie migawki
na korpusie na prawo od wizjera umieszczona jest informacja o producencie - Asahi Optical Co. sam wizjer jest duży, jasny, bardzo czytelny i komfortowy. jego powiększenie wraz z obiektywem o ogniskowej 50mm wynosi x0,88
najczęściej spotykanym zestawieniem korpusu i obiektywu było to ze standardem 50mm i f=1:2. ja kupiłem do niego trochę jaśniejsze szkło Pentax-M o ogniskowej 50 mm i f=1:1,7 o numerze seryjnym 6372432

pięknie zachowany obiektyw o całkiem dobrych jak za taką cenę właściwościach optycznych
nie wiem czy szybko założę do niego film, bo mam wiele innych kamer które ciekawią mnie o wiele bardziej niemniej jednak ogromnie się cieszę, że odzyskałem K1000, bo jest to naprawdę wyjątkowo udany model amatorskiej lustrzanki małoobrazkowej z ubiegłego wieku. z czystym sumieniem mogę polecić go każdemu kto szuka prostego aparatu do fotografowania, a nie "miliona" zbędnych funkcji w "wypasionym" korpusie za kilkaset złotych  

p.s.
gdzieś powinienem mieć jakieś stare skany z mojego pierwszego Pentaxa K1000 - jak tylko je znajdę to uzupełnię o nie ten wpis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz