zaraz po powrocie z Londynu pojechaliśmy w Gorce. oprócz nas pojechali także Agnieszka i Rafał czyli Brat Judyty ze swoją Dziewczyną. mimo nieudanego ze względu na pogodę wyjścia na Trzy Korony i braku wody w domku w którym mieszkaliśmy, wyjazd był ogromnie udany i spędziliśmy (a przynajmniej ja) doskonałych kilka dni z dala od Jastrzębia, Krakowa i Sosnowca w doborowym towarzystwie!
musimy to powtórzyć i to jak najszybciej...
oprócz nas pojechały także oczywiście aparaty! Bessa, Moskwa i FK 13x18
kilka pamiątkowych fotek poniżej - miłego oglądania!
Bessa R2A + Summicron-C 40mm f=1:2 (proces E-6, Velvia 50, Epson V700)
po drodze - jako, że wyjechaliśmy sobie na tyle wcześnie - zatrzymaliśmy się w Lanckoronie. miasteczko znane mi do tej pory tylko ze słyszenia i utworów Marka Grechuty, okazało się naprawdę pięknym, urokliwym i emanującym spokojem miejscem
miejscem spotkania z Agnieszką i Rafałem był parkin pod zajazdem "Czarny Lew" w Pcimiu który nawiasem mówiąc już nie funkcjonuje, a Pcim to ten sam z którego prawdopodobnie pochodziła ciotka Johna Cleese'a z grupy Monty Pythona. światełko ładnie zaświeciło więc "pyknąłem se" dwie focie
poniższe zdjęcia to już rezerwat przyrody Biała Woda w Szczwnicy
a to my tyle, że beze mnie :-)
Moskwa 5 - (C-41 - Kodak Portra 160, Epson V700)
jeszcze kilka klatek z rezerwatu
oprócz Białej Wody odwiedziliśmy również wodospad Zaskalnik oraz samo centrum uzdrowiska Szczawnica. trzeba było odetchnąć po "Czarnych historiach", mokrych butach niektórych (przepraszam Agnieszko ;-)) i kilkugodzinnym spacerze czo prawda w rekreacyjnym tempie ale jednak...
p.s. teraz mi się przypomniało, że trochę to niechronologicznie, bo w centrum byliśmy chyba zaraz na początku i przed spacerem ale co tam - Ci co byli to wiedzą, a Ci co nie byli to niech myślą, że napisałem prawdę
na koniec dwa widoczki sprzed domku moich Dziadków w którym mieszkaliśmy - powyższy z Moskwy, a ten poniżej z FK
błona rentgenowska, wywołane w kuwetach (naświetlane na ISO 200, błony to Fortis Hi grade - G Medical X-Ray Film, kąpane w ID-11 - po raz ostatni tak to wołałem, obiektyw Voigtlander Heliar 18cm i f=1:4,5)
to tyle na temat naszej tegorocznej majówki
mam sporo nowego sprzętu, który nawet już jest sfotografowany i czeka na prezentację (a jeszcze kilka sztuk w drodze). w ostatnim czasie pomieszkiwaliśmy jednak to tu to tam, mamy remont bloku i balkonu, a co za tym idzie okropny bałagan i wszędzie pełno styropianu, a oprócz tego wszystkiego w ostatnich dniach musiałem załatwiać sprawy z reklamacją skanera - ale o tym ew. przy innej okazji. zdjęcia z Londynu właściwie też mam już obróbkowo skończone więc pewnie wkrótce wrzucę jeszcze co nieco. w tym wpisie to tyle i zapraszam do odwiedzania - mam nadzieję, że w najbliższych dniach uda mi się nadrobić te zaległości prezentacyjno - sprzętowe. do szybkiego...
przyjemnie przyjacielsko z uśmiechem :)
OdpowiedzUsuń