niedziela, 20 maja 2012

jeden z K3

dotarł! czekałem na niego. czuć, że to przodek króla dwuobiektywowego średniego formatu. to drugi w naszej kolekcji Rolleicord - prekursor Rolleiflexa. nie jest ani świetnie utrzymany, ani wyjątkowo rzadki ale jest za to po prostu piękny i solidnie wykonany. uwielbiam te dwa wyjątkowe kamery. wiem, że zrobię wiele by zdobyć za jakiś czas prawdziwego Rolleiflexa do fotografowania, a nie tylko jako kolejną, szczególną część kolekcji (marzę np. o modelu Rolleiflex 2,8 F - Model K7F z Xenotarem choć inne modele również zaspokoiłyby moje pragnienia o tej marce). póki co mamy tylko te dwa stare lecz całkowicie funkcjonalne Rolleicordy. proszę dać mi tylko trochę czasu ;-) póki co zapraszam do obejrzenia Rolleicorda II Model 1 - Model K3   

Rolleicord II Model 1 - Model K3
młodszy brat prezentowanego przeze mnie na stronach tego bloga pod tym adresem Rollei'a Art Deco. ten model pokazany dziś produkowany był od marca 1936 roku do sierpnia roku 1937. sumarycznie powstało go 30542 szt.
nasz egzemplarz nie jest szczególnie dobrze utrzymany wizualnie. całe szczęście jednak jest całkowicie sprawny, wszystkie mechanizmy są zupełnie funkcjonalne, czasy migawki pracują poprawnie, podobnie jak przysłona, regulacja ostrości czy przesuw
klasyczny, dostojny wygląd zgodny z charakterem i całą resztą "rodziny" Rollei. wszystko spójne, precyzyjne i najwyższej jakości - świadczą o tym choćby sprawność mechanizmów po upływie niemal osiemdziesięciu lat
na tylnej, całkowicie ściąganej ściance (niezależna część kamery) umieszczona jest tabela dla szacowania właściwych parametrów ekspozycji. na prawej ściance aparatu (z pozycji osoby fotografującej) znajdują się pokrętło od przesuwu filmu, a poniżej gałka do ustawiania ostrości. brak tutaj żadnego mechanizmu blokującego - klatki przesuwane są pod kontrolą ich numeru w okienku w spodniej części aparatu
mocowanie statywowe, klamra zamykająca oraz wspomniane wyżej okienko podglądu numery klatki

w górnej części ścianki bocznej znajduje się również licznik zdjęć, natomiast nad nim na kominku umiejscowiona jest dźwignia uchylająca lustro do kadrowania przez szklane okno w kominie (wizjer sportowy)
na wierzchniej części komina naniesiony jest piękny znak firmowy Franke & Heidecke Braunshweig - inicjał "F&H". poniżej niego (przy otwartym kominku) znajduje się sygnatura Rolleicord wypisana piękną, tradycyjną czcionką
dźwignia w kominku o której pisałem wcześniej unosi do góry wbudowane lustro od spodniej części frontowej jego ścianki, dzięki czemu możliwe jest kadrowanie przez okrągły wizjer w kominku (widoczny na powyższym zdjęciu) jak przez wizjer sportowy (z tym, że obraz jest obrócony dołem do góry)
wnętrze aparatu jest zachowane w bardzo ładnym stanie - wyczernione, matowe, na soczewce wewnętrznej obiektywu brak jest rys, zabrudzeń czy zanieczyszczeń pod nią
przednie soczewki obiektywów - zarówno obrazowego jak i kadrującego - są również w rewelacyjnych stanach (aż trudno mi było uwierzyć, że po tylu latach zachowały się w tak dobrej kondycji). aparat jest wyposażony w migawkę Compur C00 o czasach jej otwarcia z zakresu od 1/300 sek. do 1 sek., a także czas B i T
obiektyw obrazowy - tworzący obraz zapisywany na filmie - to Carl Zeiss Jena Triotar o numerze seryjnym 1783019 ogniskowej 7,5 cm i światłosile f=1:3,5
obiektyw górny - służący do podglądu i kadrowania na matówce - to Heidoscop - Anastigmat o numerze seryjnym 3306018, ogniskowej 7,5 cm i świetle f=1:3,2
przysłona działa sprawnie i pewnie w całym zakresie pracy od f/3,5 do f/32. migawkę naciąga się dźwignią pod obiektywem widoczną na powyższym zdjęciu przesuwając ją w prawo (z pozycji osoby fotografującej) i powracając do pozycji wyjściowej tj. w osi pionowej kamery jak na zdjęciu. zwalniamy ją natomiast przesuwając dźwignię w lewo, która po wyzwoleniu migawki znów powróci do pierwotnego położenia



matówka została przeze mnie wyczyszczona, aczkolwiek jest dość ciemna (choć chyba nie jest ciemniejsza jak we Flexaretach). w tej kamerze natomiast w przeciwieństwie do czechosłowackich TLR-ów jest możliwość wyczyszczenia jej w bardzo prosty sposób. po niemal osiemdziesięciu laty lustro nie jest już w stanie idealnym, a mimo to obraz na matówce jest dość klarowny (szczególnie w dobrym świetle) i można na niej z powodzeniem nastawiać ostrość
zestawu dopełnia piękny, skórzany i co najważniejsze oryginalny pokrowiec. zapinany jest on na klamrę powyżej której wytłoczony jest przepiękny napis Rolleicord - wg mnie taki detal na skórzanym pokrowcu w pięknym, wysłużonym kolorze brązowym wygląda po prostu cudownie...
to tyle co mogę napisać o naszym najnowszym "królewskim" TLR-ze. jestem pewien, że wkrótce będę mieć z niego przykładowych kilka pstryków
do szybkiego... i zapraszam do śledzenia mojej skromnej stronki poświęconej rzeczom różnym - mniej i bardziej związanym z fotografią i fototechniką
pozdrawiam Wszystkich i dzięki za wytrwałość - d.
p.s.
szczególne podziękowania za wyrozumiałość i zrozumienie mojego "hopla" dla J. - niedziela była przecież poświęcona niemal całkowicie komputerowi i moim najlepszym zabawkom - odbijemy sobie za tydzień

wreszcie coś i z tej beczki...

miałem do czynienia z Flexaretami już niejeden raz lecz do tej pory żaden na dłużej nie pozostał u nas i to nie dlatego, że są to kamery niskiej jakości - wręcz przeciwnie - to bardzo dobre aparaty fotograficzne. jednak gdy je miałem to po jakimś czasie sprzedawałem by za uzyskane ze sprzedaży pieniądze kupić coś innego. teraz postanowiłem, że chcę mieć w kolekcji te piękne średnioformatowe aparaty i będę starał się zebrać wszystkie modele tej czechosłowackiej firmy. mam nadzieję, że dwoma Flexaretami jakie chcę tutaj dziś pokazać "otworzę worek" z pozostałymi. dziś chcę zaprezentować modele IV i V   

Flexaret IV i Flexaret V
firma Meopta powstała z przemianowania firmy powstałej w 1933 roku w mieście Prerov w Czechosłowacji. wówczas powstały tam zakłady pod nazwą Optotechnica produkujące głównie powiększalniki i sprzęt ciemniowy. pierwsza kamera fotograficzna powstała w roku 1939 i był to Flexette - dwuobiektywowa lustrzanka średniego formatu naświetlająca zdjęcia w rozmiarze 6x6 cm. w roku 1946 Optotechnica przeistoczyła się i jednocześnie zmieniła nazwę na Meopta. w latach dziewięćdziesiątych zakład Meopta został sprywatyzowany
kolejne nabytki z targu staroci w Ostrawie. jako anegdotę mogę napisać, że kupiłem je za ostatnie wymienione jeszcze w Polsce korony czeskie zapominając, że muszę zapłacić za strzeżony parking na którym zostawiłem samochód... całe szczęście z pomocą przyszli pomocni ludzie - dziękuję p. Ilonko 

Flexaret IV
IV wersja Flexareta była produkowana w latach 1950-1957 przez firmę Meopta. to następca modelu III w którym stosowana była jeszcze korbka przesuwu filmu. w modelu IV została ona zastąpiona pokrętłem
sposób nastawiania ostrości pozostał niezmieniony - nadal odbywał się ona za pomocą dźwigni poruszanej po łuku pod dolnym (naświetlającym obraz) obiektywem
egzemplarz który mamy w swoim posiadaniu jest w nie najgorszym stanie wizualnym, aczkolwiek po zakupie musiałem przeprowadzić konserwację i smarowanie mechanizmu migawki. oprócz tego do istotnych wad trzeba zaliczyć to, iż soczewki obiektywów są nieco porysowane
mimo wszystko okleiny zachowały się całkiem ładnie. przylegają właściwie na wszystkich ściankach korpusu, a w dolnej jego części nie ma wyraźnych śladów eksploatacji
w tym jak i w późniejszych modelach mechanizm przesuwu i naciągu jest dość skomplikowany lecz przy właściwym i ostrożnym użytkowaniu nie jest kłopotliwy i ulegający uszkodzeniom. należy jednak bezwzględnie pamiętać, że aparat może pracować tylko i wyłącznie wtedy gdy w jego wnętrzu założony jest film!!! w innym przypadku chcąc naciągnąć migawkę, a następnie ją wyzwolić możemy łatwo uszkodzić kamerę. na powyższym zdjęciu widać licznik zdjęć i pokrętło przesuwu. licznik może być wyskalowany do 36 ponieważ w aparacie możemy używać tradycyjnych filmów małoobrazkowych typu 135 po zastosowaniu odpowiedniej, dedykowanej redukcji
nasz egzemplarz posiada nr seryjny 30916129
na kominku zainstalowana jest wygrawerowana sygnatura z nazwą firmy

wnętrze kamery również nie wygląda na "zamęczone". po konserwacji aparat pracuje poprawnie, aczkolwiek złe przechowywanie kamery przez poprzedniego właściciela spowodowało rysy na soczewkach obiektywów co z pewnością będzie mieć wpływ na ostrość i kontrast tworzonych obrazów
wałek z zębami współpracującymi z perforacją filmu małoobrazkowego
Flexaretem możemy kadrować albo za pomocą matówki albo też korzystając z wizjera sportowego zainstalowanego w kominku
dla komfortu pracy i bardziej precyzyjnego nastawiania ostrości zabudowana jest także lupa pomagająca i niezwykle ułatwiająca pracę
tradycyjny dla Flexaretów system nastawiania ostrości z naniesioną na dźwignię skalą głębi ostrości. trzeba się przyzwyczaić do takiego sposobu pracy, ale już po kilku klatkach palce intuicyjnie kierują się na dźwignię i współpracują z nią bez żadnego problemu
w czwartej wersji Flexareta zastosowano migawkę Prontor-SVS (w poprzednim modelu była Prontor-S) przez co pozbyto się czasu T. tutaj dostępne są czasy z zakresu od 1/300 sek. do 1 sek. oraz czas B. przysłonę natomiast możemy regulować w zakresie od f=3,5 do f=22
obiektyw rysujący to konstrukcja Tessara - Belar o światłosile f=1:3,5 i numerze seryjnym 20129183 oraz ogniskowej 80mm
dźwignia nastawiania przysłony jest dość mała i niezbyt wygodna
spust migawki znajduje się po prawej stronie od obiektywów (patrząc z pozycji fotografującego). to także nowość w stosunku do poprzednich modeli Flexaretów - wcześniej przycisk spustu znajdował się na obiektywie, a podyktowane było to stosowaną migawką w obiektywie (Prontor-S) 

obiektyw górny (ten do kadrowania i ostrzenia) to Anastigmat o ogniskowej 80mm i światłosile f=1:3 i numerze seryjnym 80331497. niestety tak jak pisałem wcześniej szkła soczewek nie są w najlepszej kondycji - mimo iż są czyste po moim czyszczeniu to jednak posiadają dosyć dużo rysek które raczej będą wpływać na tworzone obrazy


matówka jest stosunkowo ciemna (jak chyba we wszystkich Flexaretach) i nieco zabrudzona. nie czyściłem jej jednak bo w tych kamerach jest to dość skomplikowany proces - trzeba niemal pół aparatu rozkręcić. mimo to obraz jest widoczny w bez większego problemu można na niej ostrzyć

Flexaret V
model ogromnie podobny do poprzedniego Flexareta IV-go. by nie przepisywać tych samych zdań ograniczę się do wskazania na niewielkie modyfikacje i zmiany w stosunku do poprzednika
na pierwszy rzut oka zwraca uwagę inna dźwignia nastawiania ostrości (tym razem bardziej wygodna i ergonomiczna, obsługiwana dwoma palcami - wskazującym i kciukiem)
na tylnej ściance umieszczono tabliczkę pomagającą w dobraniu odpowiednich parametrów ekspozycji
komin pozostał niemal niezmieniony - możliwość ostrzenia na matówce jak i przez wizjer sportowy


nr seryjny tego dokładnie modelu który wszedł do naszej kolekcji to 3108377
sposób przesuwu, naciągu i liczniki klatek identyczne



tutaj również mamy możliwość stosowania "małego obrazka"
skala głębi ostrości również naniesiona na nową, wygodniejszą dźwignię
do zmian i udoskonaleń należy bezwzględnie zaliczyć inny sposób wyzwalania migawki (przycisk z blokadą) oraz zainstalowanie na korpusie sanek lampy błyskowej oraz gniazda synchronizacyjnego (po przeciwległej stronie do przycisku spustu migawki)

obiektywy oraz migawka niezmienne (te same parametry Belara i Anastigmata)
nowym, ciekawy i wygodnym rozwiązaniem jest rodzaj "automatyki" aparatu - działa ona tak, że po wyborze pary ekspozycyjnej (przysłony i czasu) możemy ów pary przesuwać tak by ekspozycja pozostała właściwa, a możemy działać na głębi ostrości lub czasie otwarcia migawki (oczywiście tylko w pewnym zakresie). działa to bardzo podobnie np. do automatyki programowanej oznaczonej jako tryb "P" w tradycyjnych i współczesnych cyfrowych lustrzankach
w naszej V-tce soczewki i migawka są bardzo dobrym stanie - bez rys, przebarwień czy innych uszkodzeń. nr seryjny Belara to 5002973


Anastigmat natomiast ma nr seryjny 5254385
matówka jest nawet całkiem czysta i klarowna lecz jak to u Flexareta - dość ciemna
pokrótce to właściwie wszystko czym różnią się te dwa korpusy. ten nowszy jest w dużo lepszym stanie i wiem, że wersję V-tą będę na pewno chciał "przestrzelić" zarówno średnim negatywem jak i małym obrazkiem. jak będę mieć rezultaty to zamieszczę - jak robię zawsze gdy mam coś nowego co nadaje się do zamieszczenia tutaj
to tyle na temat naszych pierwszych dwóch Flexaretów. teraz czas na poszukiwanie kolejnych zarówno tych starszych jak i młodszych modeli 
już teraz natomiast zapraszam do odwiedzenia bloga dziś wieczorem - pokażę nasz nasz najświeższy nabytek - drugiego w zbiorze Rolleicorda