poniedziałek, 11 lipca 2011

minęło niestety...

weekendowy wyjazd się odbył ale w innym składzie i nawet w inne miejsce, niemniej jednak było bardzo fajnie - jak zwykle fotograficznie plener leżał, ale towarzystwo i kawa w McPrzyjacielu potrafi zrekompensować wiele.
póki co nie mam zdjęć - robiłem foty na slajdach więc na efekty będę musiał poczekać około tygodnia. może u Judyty - www.beautyandthebeastart.blogspot.com pojawi się coś szybciej

dziś tylko jedna fota z Mamiyi C33 zrobiona niedaleko od domu na negatywie Agfy Color XRS Professional 100 przeterminowanym o kilkanaście lat. efekty są bardzo słabe - nie wiem jak był ten negatyw przechowywany ale finalnie nie jest dobrze. kolory są nienaturalne, cały obraz mocno zadymiony z wielką dominantą niebieskiego i mocno niedoświetlony. całe szczęście z pomocą przychodzi jeszcze postprodukcja

niedziela, 3 lipca 2011

strzeż się Kazimierzu!

niech to już biegnie do dnia tygodnia nr 5...
najpierw 5 dni pracy, potem rodzinna 5 razy dziesiątka, troszeczkę snu (tak z 5 godzin) i jedziem na foto-wyprawę (też tak z 5 godzin), a jest nas sztuk 5 - Judyta, Agnieszka, Ola, Bartek i ja

jak powiem, że biorę 5 aparatów to J. mnie zabije!

(prawie) najnowsze dziwadło

zanim zamieściłem tego posta chciałem się nieco więcej dowiedzieć na temat naszego prawie najświeższego zakupu - niestety to co znajdowałem w sieci po konfrontacji z egzemplarzem który mam przed sobą tylko pomieszało mi w głowie...

Yashica 24
jeden z najnowszych zakupów. Yashica 24 z całym zestawem akcesoriów - konwerterami TELE i WIDE czyli wydłużającym i skracającym ogniskową, osłoną przeciwsłoneczną (niestety zapomniałem jej umieścić na zdjęciu - jest włożona do futerału) i futerałem. wszystko oryginalne, sygnowane nazwą marki Yashica i wyprodukowane w Japonii, a do tego w pięknym stanie i całkowicie funkcjonalne i użyteczne
konstrukcyjnie i technicznie to bardzo podobny aparat do Yashici 124 lub Mat 124 G która była już tutaj przeze mnie opisywana

tabliczka informacyjna o stosowaniu rodzaju filmów na drzwiczkach kamery to właśnie powód mojego skołowania i dezorientacji
mechanizm zamykania klapy jest taki sam jak w pozostałych TLR-ach tej firmy - pewny, prosty i skuteczny
światłomierz umieszczony nad górnym obiektywem podobnie jak np. w modelu Mat 124G
jest jednak istotna różnica - tutaj światłomierz zaczyna działać po naciśnięciu przycisku pomiaru światło z lewej strony kamery na bocznej ściance (patrząc z pozycji fotografującego). przestaje natomiast mierzyć w momencie zwolnienia przycisku. w Yashice Mat 124 G światłomierz wykonuje pomiar ciągły w momencie otworzenia kominka
w sieci znajdowałem informacje na różnych stronach iż ten model jest przeznaczony wyłącznie do filmów typu 220 (czyli podobny do 120-ki lecz bez podłoża papierowego) natomiast tabliczka mówi coś zupełnie innego! spotkałem jednak także i takie strony gdzie użytkownicy wypowiadali się iż kamera ta obsługuje również filmy typu 120 i mogą to potwierdzić doświadczeniem ponieważ pracują na takich materiałach. płytka dociskowa w tym aparacie ma stałą siłę docisku i nie można jej zmienić jak np. w Mamiyi C33. niemniej jednak płytka wygląda na oryginalną i fabrycznie zainstalowaną (można pomyśleć, iż mogły zostać wymienione całe drzwiczki z innej kamery) lecz uważam, że tak nie było ponieważ wewnątrz korpusu znajdują się fabryczne i oryginalne naklejki ze znacznikami dla obu rodzajów filmów - 120 i 220
nr seryjny naszego modelu to L 7040803
korbka do przewijania filmu jest sprzęgnięta z mechanizmem naciągu migawki. nie widać na niej oraz w innych newralgicznych miejscach kamery śladów bardzo intensywnej eksploatacji
światłomierz wskazuje podobnie jak w bliźniaczych modelach. parametry ekspozycji dobierane są również na tej samej zasadzie


obiektywy są w pięknym stanie - brak na nich rys, zabrudzeń czy uszkodzeń powłok przeciwodblaskowych. oba to Yashinony które są ponoć lepsze i bardziej zaawansowane niż Yashikory
obiektyw dolny - odpowiadający za naświetlanie materiału światłoczułego - ma nr seryjny 693363. posiada ogniskową 80 mm i światłosiłę f=3,5. kamera jest wyposażona w migawkę Copal-SV, samowyzwalacz oraz wybierak synchronizacji migawki z lampami błyskowymi
górny obiektyw - tworzący obraz na matówce - to także Yashinon o ogniskowej 80mm lecz ten jest jaśniejszy f=2,8
w zakupionym komplecie były wspomniane już konwertery - przydatna rzecz, która rozszerza możliwości aparatu. w zestawie z oryginalnymi, skórzanymi pokrowcami i zatyczkami na soczewki

trzy poniższe zdjęcia są zrobione z jednego ustawienia kamery. pierwsze z nich wykonane jest bez żadnego konwertera, drugie z konwerterem szerokokątnym, a trzecie wydłużającym ogniskową


oraz zestawienie wszystkich trzech ujęć na jednej fotografii dla lepszej oceny i poglądu sytuacji oraz zakresu zmian ogniskowej dzięki konwerterom
 




podsumowując - ciekawy i nieczęsto spotykany model Yashici. dla mnie cenny i wyjątkowy (w sumie nie brzmi to wiarygodnie bo mogę tak powiedzieć o każdym aparacie z naszej kolekcji ;-)) choćby ze względu na stan zachowania oraz wszystkie dodatkowe akcesoria które możemy wykorzystać do innych modeli Jasiek
jak na razie nie robiłem zdjęć tą kamerą lecz na przyszły weekend plener jest już zaplanowany więc kto wie...

piątek, 24 czerwca 2011

to od teraz już z górki...

ani się zorientowałem, a przekroczyliśmy granicę 100-ki! aktualnie aparatów które są naszą własnością i których jak na razie nie mamy zamiaru się pozbywać jest 115 sztuk. nie wszystkie są tutaj pokazane, kilkanaście z nich czeka w kolejce na remont i odnowienie, niemniej jednak są już pełnoprawnymi członkami naszej kolekcji

w tym miejscu i przy tej skromnej okazji chciałem podziękować wszystkim tym dzięki którym kolekcja mogła się powiększyć - Rodzicom, znajomym, kontrahentom ale przede wszystkim dziękuję Judycie za ogromną cierpliwość i wyrozumiałość dla mnie. za to, że toleruje spędzone przeze mnie długie godziny przed piszczącym komputerem uzupełniając bloga i nie są one zliczane i wypominane, że czas który spędzam przy obrabianiu i przygotowywaniu zdjęć oraz poszukiwaniu "okazji" i nowych aparatów na serwisach aukcyjnych uchodzi mi płazem. za to Jej poświęcenie przy wyjazdach i włóczeniu się (często wielogodzinnym bez względu na pogodę) po targach ze starociami, za to czekanie bez słowa wyrzutu kiedy w końcu wszystko przejdę i pooglądam, porozmawiam ze Skrzatami, panami Kazikami, Zenkami, polskimi Austriakami i wszystkimi innymi którzy tam jeszcze po drodze się trafią, a mają coś ciekawego do powiedzenia na temat fotografii

dziękuję Judytko i życzę Ci dalszej wytrwałości i siły do mnie - sama przecież wiesz ile jest jeszcze aparatów które chciałbym abyśmy mieli, a najgorsze jest to, że póki co nie zamierzam przestać zbierać tych moich ulubionych zabawek. powyżej setki pójdzie już z górki...

czwartek, 23 czerwca 2011

3rd Jasia

powiększyliśmy również ostatnio kolekcję Yashici. udało się tym razem dostać nieczęsto spotykany model Mat LM - nie jest to unikat ale rzadziej się on trafia niż np. Yashica 124 lub 124 G Mat czy 635. ponieważ lubię te TLR-y ogromnie to postanowiłem skusić się na kolejną Jasię do rodziny

Yashica Mat LM
kolejny piękny TLR w zbiorze. ten aparat został wprowadzony na rynek w roku 1958. oznaczenie "LM" oznacza - "light meter" czyli światłomierz. nasz egzemplarz posiada ślady użytkowania ale nie jest "zajechany". widać, że nie stał na półce ale też nadal pracuje całkowicie sprawnie i pewnie
jest to miernik selenowy. cała kamera wraz ze światłomierzem nie potrzebuje żadnego zasilania - bez żadnej baterii oferuje wszystko co ma do zaoferowania - wszystkie czasy otwarcia migawki oraz pomiar światła działają bez dodatkowego ogniwa
klasyczna budowa jak pozostałe Yashici dwuobiektywowe - prostota i jednocześnie precyzja są największymi zaletami
sposób zamykania i otwierania klapy jest taki sam jak np. w 124 G lub Yashice D
światłomierz jest wbudowany nad górnym - podglądowym obiektywem. jest on selenowy więc zużywa się z biegiem czasu lecz w naszym modelu wskazuje całkiem nieźle i na potrzeby negatywów na pewno będzie użyteczny 
sposób wyboru parametrów ekspozycji jest taki sam jak w pozostałych naszych Yashicach więc nie będę już tego powielał. nasz egzemplarz posiada nr seryjny MTL 2071006.
pomiar światła jest ciągły. odczytujemy wartość EV ze skali po prawej stronie patrząc od góry z pozycji fotografującego. znajduje się tam wychylna, czerwona wskazówka
następnie za pomocą "kalkulatora" na pokrętle od nastawiania ostrości odczytujemy odpowiednie pary ekspozycji przy wcześniej wybranej światłoczułości materiału na którym fotografujemy
wnętrze kamery jest w świetnym stanie - doskonale wyczernione, bez otarć, zabrudzeń, czy uszkodzeń
na płytce dociskającej film, pod którą jest informacja o możliwości stosowania wyłącznie błon typu 120, brak jest wytartych smug czy zadrapań spowodowanych przeciągnięciem metrów błony na papierowym podłożu
obiektywy są również w stanie bardzo dobrym. oba to Yashinony - zarówno obrazowy jak i poglądowy
ten dolny - obrazowy ma nr seryjny 338375. jest o ogniskowej 80mm i f=3,5. jest wyposażony w migawkę Copal-MXV z dostępnymi czasami z zakresu od 1 sek. do 1/500 sek. oraz czas B. powłoki nienaruszone, a samowyzwalacz sprawny
obiektyw górny - ten do podglądu obrazu na matówce - to też Yashinon o ogniskowej 80 mm ale jest jaśniejszy niż dolny i posiada światłosiłę f=3,2. jego nr seryjny to 338812. ten jest w nieco gorszym stanie niż dolny ale nie wpływa to na komfort pracy - posiada kilka mikrorysek na powłokach i kilka minimalnych pyłków we wnętrzu
matówka jak w każdej Jasi z jaką miałem do czynienia jest piękna - a właściwie pojawiający się na niej obraz. czysty, wyraźny, klarowny i kontrastowy. kadrowanie na niej to sama przyjemność. kominek jest także wyposażony w lupę do precyzyjnego nastawiania ostrości
jak na razie i ten aparat czeka w kolejce na testy. trzeba uzbroić się w cierpliwość lecz co się odwlecze... na  pewno wcześniej czy później ale się go przestrzeli z jakąś rolką, a efekty zamieszczę do wglądu

ktokolwiek widział, ktokolwiek wie... - Petzval

jestem z niego dumny. to jeden z ostatnich zakupów o którym już tutaj wspominałem. obiektyw na który "byłem chory" od jakiegoś czasu. w końcu udało mi się go zdobyć i to nie jakiś mały od niewielkiego projektora, a wielki, ciężki i przecudowny. szkło od projektora z Instytutu Optyki z Monachium - Petzval

Petzval
tytuł posta nie jest przypadkowy - jeśli ktoś z Was ma jakieś bliższe informacje na temat dokładnie takiego obiektywu jaki posiadam (nie Petzvali ogólnie lecz stricte takiego szkła jak to pokazane tutaj) bardzo proszę o kontakt (interesuje mnie wszystko - gdzie dokładnie był używany, z którego może być roku, co to dokładnie za instytut w Monachium itp.). szukałem czegoś w sieci i książkach które posiadam o placówce skąd pochodzi lub chociażby jakiegoś zdjęcia takiego samego obiektywu i praktycznie nic nie udało mi się znaleźć
tubus obiektywu był w o wiele gorszym stanie wizualnym niż ten w jakim znajduje się obecnie. czyszczenie zewnętrzne najpierw przeprowadziłem pastą wykonaną przeze mnie z soli, kwasku cytrynowego i pasty do zębów - to był etap pierwszy. etap drugi to popularna pasta lekko ścierna "Tempo", a ostatni trzeci etap to polerowanie. efekt końcowy można zobaczyć - wydaje mi się że jest nieźle. obiektyw ma 12 cm długości i 7 cm średnicy. wg mojego doświadczalnego sprawdzenia posiada ogniskową 220 mm i f=3,5 lub nawet f=3,3 jeśli być skrupulatnym. nie chcę strzelać na oślep ale z tego co widziałem i czytałem na temat innych Petzvali mogę szacować, że bez problemu obiektywem tym można byłby pokryć format 18x24 cm. jeśli jednak ktoś z Was może to zweryfikować i podać mi faktyczny, maksymalny format na jakim można będzie pracować będę bardzo wdzięczny
na tubusie zewnętrznym znajduje się wygrawerowany napis - "Institut Opique Munchen - Projektion Obiectiv"
obiektyw posiada sprawną przysłonę wielolistkową z płynną jej regulacją oraz naniesione na tubus znaczniki przymknięcia od 1 - najbardziej otwarta do 5 - maksymalnie przymknięta
soczewki również poddałem czyszczeniu - zarówno dwie przednie jak i dwie tylne (cztery soczewki w dwóch grupach z przysłoną między nimi - układ symetryczny). były nieco przybrudzone i zakurzone ale udało mi się je doprowadzić do stanu całkiem przyzwoitgo
niestety na tylnej soczewce znajduje się skaza - odprysk szkła na obrzeżu - tego naprawić raczej się nie da ale po przymknięciu nawet minimalnie przysłony myślę, że w ogóle nie będzie to widoczne, a w przypadkach naświetlania materiału mniejszego niż maksymalny jaki może pokryć naświetleniem ten obiektyw, nawet nie będzie koniecznym przymykanie przysłony by ów skaza nie była widoczna. ostatecznie jednak przekonam się o wszystkim wykonując jakieś testowe fotografie
po czyszczeniu wnętrze jest czyste i klarowne bez zanieczyszczeń i pyłków. zdjęcie nie oddaje tego dobrze choćby ze względu odbicia się na soczewce aparatu stojącego na statywie który wykonał powyższe zdjęcie
przysłona wielolistkowa przymyka się bardzo dobrze w całym zakresie tworząc niemal idealne koło. posuw obiektywu w tubusie zewnętrznym odbywa się za pomocą pokrętła z uzębionym wałkiem po listwie zębatej naciętej na tubusie wewnętrznym
nie mogę się doczekać momentu aż wykonam jakieś zdjęcie za pomocą tego obiektywu. muszę pokombinować bo póki co nie mam go do czego przypiąć - albo kupimy coś wielkoformatowego (np. niezbyt droga Globica) albo też będę zmuszony coś większego zbudować na potrzeby tego szkła. bez wątpienia jednak czekam na testy najbardziej spośród całego sprzętu jaki teraz posiadamy. jak tylko coś wykonam na pewno tutaj zamieszczę

Gossen - najlepszy z najlepszych

to nie jest aparat fotograficzny lecz światłomierz i przez pewien czas wahałem się czy w ogóle go tutaj zamieszczać lecz tak długo na niego "polowałem" i jestem z niego tak bardzo zadowolony, że choćby pokrótce go przedstawię - jeden z najlepszych analogowych światłomierzy - Gossen Lunasix F

Gossen Lunasix F
to nie był jakiś przypadkowy, spontaniczny i do tego wielce okazyjny zakup. zapłaciłem za niego uczciwe pieniądze ale nie żałuję - od jakiegoś czasu szukałem porządnego światłomierza do naświetlania slajdów formatu 6x6 cm. kupiliśmy również jakiś czas temu rzutnik do wyświetlania diapozytywów średniego formatu więc będzie to niezwykle potrzebna rzecz
egzemplarz który udało mi się dostać jest w stanie idealnym. posiada wiele zaawansowanych funkcji oraz możliwość dokonywania pomiaru światło ciągłego padającego i odbitego oraz światła błyskowego (litera "F" w nazwie jest tego wyznacznikiem)!
miernik nie posiada właściwie żadnych śladów użytkowania - wygląda niemal jak nowy
nie znalazłem instrukcji ani też żadnego podręcznika użytkownika takiego światłomierza w języku polskim. mam tylko instrukcję w języku angielskim którą aktualnie tłumaczę. mimo, że obsługa światłomierza nie jest trudna to jednak chcę ją przeczytać ze zrozumieniem - tak już mam, że lubię czytać instrukcje sprzętu fototechnicznego i mieć świadomość tego co takowy potrafi nawet jeśli nigdy części funkcji nie wykorzystam
każdy, nawet najmniejszy detal jest wykonany w piękny sposób z myślą o ergonomii i wygodzie użytkowania
tabela przeliczeniowa EV może być również czasami pomocna. nr seryjny naszego egzemplarza to 2852291
mleczna nasadka do światła padającego
zasilanie łatwo dostępną baterią o napięciu 9 Volt
do zakupionego kompletu był również piękny, sygnowany futerał ze skóry wyściełany wewnątrz aksamitem w niebieskim kolorze.
wkrótce będę chciał tutaj zamieścić kilka par zdjęć wykonanych aparatem cyfrowym - każda para będzie składać się z tego samego ujęcia eksponowanego za pierwszym razem wg wskazań światłomierza wbudowanego w aparat, a za drugim razem wg wskazań światłomierza. wówczas będzie można łatwo porównać wyniki - wtedy nie będzie już wątpliwości skąd nagłówek ;-)